Graficznie seria zdecydowanie wyróżnia się spośród innych tytułów z tego gatunku. Tła są pełne szczegółów, ciekawe i zróżnicowane – przykładem mogą być choćby miasta na każdym z poziomów czy wnętrza budowli‑siedzib „bossów”. Kolorystyka zależy od aktualnego miejsca akcji, ale przeważają żywe, soczyste kolory, które jednak nie dają wrażenia przesytu i nie przeszkadzają w oglądaniu. Animacja dotrzymuje kroku reszcie oprawy wizualnej, pokazując pazur podczas walk i pojedynków między graczami, ale także w innych, mniej nastawionych na akcję momentach. Niektórych mogą zniechęcić widoczne deformacje podczas bardziej intensywnych potyczek, jednak jest to raczej stały trend we współczesnych seriach anime, aniżeli problem pojedynczego tytułu. Wyposażenie bohaterów, czyli pancerze i broń, wygląda bardzo realistycznie. Jest to zarówno wada, jak i zaleta – gdyby we współczesnej grze typu MMO pancerze i broń zdobyte podczas walk z najtrudniejszymi przeciwnikami lub eksploracji najtrudniejszych miejsc wyglądały, jakby pochodziły z poziomu startowego, gracze wpadliby w furię. Jest to oczywisty sposób na oszczędzanie pieniędzy przez animatorów, jednak nie świadczy najlepiej o studiu, które w ten sposób ekranizuje niemal pewny hit. Kolejną dość irytującą sprawą jest obecność fanserwisu w postaci kamery najeżdżającej na tyłek absolutnie każdej bohaterki, jaką spotyka Kirito. Nie byłoby to aż tak denerwujące, gdyby nie fakt, że nastrój scen, w których te „bonusy” się pojawiają, jest przeważnie dość ponury. Poza tym jednak golizny tu nie uświadczymy, wyłączając dwie sceny bieliźniane, tak więc osoby nielubiące ecchi mogą spokojnie brać się za oglądanie.