Yuki Yuki nr. 1 | Page 15

Przyznaję, że SAO to wspaniałe anime, na które długo wyczekiwałam. Jednak po przeczytaniu mangi stwierdzam, że ekranizacja znacznie różni się od książki. Fabuła serii wydaje się na pierwszy rzut oka dość prosta: ot, grupa ludzi pokonuje kolejne poziomy gry, by na końcu usłyszeć fanfary i odzyskać wolność. Tym, co stanowi największą siłę serii nie jest jednak wątek główny, który – oceniany na tle całości – wypadłby słabo, lecz wątki poboczne, jakich to anime jest pełne. Historie te pogłębiają naszą wiedzę o świecie gry poznawanym u boku Kazuto (w grze nazywanego Kirito), a także wprowadzają liczne postaci, z którymi główny bohater spotyka się podczas swoich przygód. Tutaj jednak pojawia się pierwsza wada: tempo fabuły. O ile pierwszy odcinek rozgrywa się podczas pierwszych godzin od rozpoczęcia gry, o tyle następny przenosi nas dużo, dużo dalej, bo ponad rok od tego momentu. Bez wątpienia sprawi to, że wielu z was, drodzy widzowie, poczuje się zagubionych – i całkiem słusznie. Zostajemy wrzuceni w środek historii, o której nie mamy zielonego pojęcia, podczas gdy bohaterowie zdążyli już zaznajomić się z będącym ich więzieniem światem, co pozbawia nas okazji do odkrywania go razem z nimi. Dodatkowym problemem jest to, że odcinki od drugiego do dziewiątego stanowią ekranizacje wątków pobocznych, nijak nie rozwijających głównej historii, a jedynie budujących jej tło.