Wielki Arkan XII
Wisielec
Zbawiciel
Człowiek osiągnął stan oświecenia (patrz: Moc) i wstąpił do nieba jako Drugi Adam,
zasiadając po prawicy Boga. Dzięki niemu Bóg uzyskał swoją boską, absolutną
świadomość, której nie miał jako Pierwszy Adam (patrz: Kochankowie). Bóg jako
Oblubieniec jest już gotowy. Ale co z oblubienicą Adama – Ewą? Czyż nie powinna stać się Drugą
Ewą?
Trzeba pomóc Oblubienicy przygotować się do zaślubin z Oblubieńcem (patrz: Świat). Oświecony,
który chce pomóc nieoświeconej ludzkości, w buddyzmie nazywa się bodhisattwą, a w
chrześcijaństwie – zbawicielem. W mitologii greckiej jeden z tytanów, Prometeusz, też chciał pomóc
człowiekowi, choć jedynie ułatwiając mu życie w surowym świecie przyrody za pomocą środków ze
sfery zwanej cywilizacją.
Chrystus – Oblubieniec – jest już w niebie, natomiast reszta ludzkości jako niegotowa jeszcze
Oblubienica pozostaje na ziemi. W judaizmie ziemię z niebem łączy drabina Jakubowa, po której
wstępowali i zstępowali aniołowie Boży, a Pan stał nad nią.
W chrześcijaństwie drabina Jakubowa przemienia się w krzyż Chrystusa, który umożliwia ludziom
wstąpienie do nieba. Cóż to za idea? Czy jego krzyż jest zbawieniem dla innych, czy też każdy może
się zbawić tylko dzięki własnemu krzyżowi? A jeśli każdy musi sam siebie zbawić, to na czym
polega pomoc Chrystusa bodhisattwy? Czy idea Zbawiciela nie jest wówczas wielką przeszkodą w
dziele samozbawienia? Czy nie jest w istocie tak, że Chrystus Zbawiciel chciał pomóc, a zaszkodził,
odwrotnie niż Diabeł z Fausta Goethego, czyniący zło, które wychodzi na dobro? Prawo dane
zostało poprzez Mojżesza (patrz: Sprawiedliwość), łaska zaś stała się poprzez Jezusa Chrystusa. Ale
czy ta łaska nie jest aby dodatkowym utrudnieniem, bo człowiek zamiast robić, co do niego należy,
liczy – nie wiadomo, czy słusznie – na czyjąś pomoc?
Nogi Wisielca oglądane z nieba układają się w znak Jowisza, planety dobroczynnej, łaskawej. Ale
oglądane z ziemi tworzą znak Saturna, planety złoczynnej, utrudniającej. Orzeł szarpie wątrobę
Chrystusa Prometeusza, gdyż Bóg nie chce, żeby ktokolwiek pomagał człowiekowi w tym, czego ma
on dokonać sam. Anioł kiwa na człowieka i pokazuje mu gwiazdę, wzywa go, by szedł za swoją
własną gwiazdą zamiast za kimś, kto chce być dla niego słońcem. Ale człowiek oślepiony blaskiem
słońca nie widzi tej gwiazdy ani gestu anioła. Byk i lew robią swoje, chcą zatrzymać człowieka na
ziemi w granicach skończoności, atakują drabinę do nieba. Chrystus – Zbawiciel??? – jest w tym
towarzystwie nieproszonym gościem. A drabina? No cóż, mogłaby mieć więcej szczebli, tak by
jeden był bliżej drugiego i by człowiek mógł się po niej wspinać samodzielnie, bez pomocnej dłoni
Zbawiciela.
38