nie oglądają seriali z Pana udziałem, ale niech żałują. Ja oglądam regularnie
i zawsze z wielką przyjemnością. Dziękuję, że jest Pan takim niezwykłym
i zaangażowanym w pracę człowiekiem oraz, że nie marnuje Pan swojego talentu.
Pozdrawiam, Magdalena
ONA: Miło. Dużo dostajesz takich listów?
ON: Sporo i całkiem regularnie. Po emisji każdego kolejnego odcinka przychodzą
nowe. Często bardzo podobne do tego.
ONA: Przeczytaj następny.
ON: Panie Piotrze, piszę do Pana, bo nie mogę znieść tego, że Pan tak rozmienia
na drobne swój niezwykły talent. Kolejny odcinek serialu z Pana udziałem
i kolejny raz się zawiodłam. Niech Pan to rzuci i skupi się na teatrze. Chodzę
do teatru regularnie. Ze sztuk, w których Pan aktualnie gra, nie widziałam jeszcze
tylko dwóch. Za każdym razem rozbraja mnie to, jak dobrym jest Pan aktorem.
Te emocje, te wrażenia. To niesamowite jak głęboko i po ludzku analizuje Pan
swoje postacie, ile życia i wrażliwości im Pan daje. Tylko proszę Pana, żeby już
Pan nie grał w tych głupich serialach, bo to wstyd i nie godne to jest takiego
Aktora. Specjalnie napisałam z dużej litery, bo to nie jest zwykły zawód tylko
misja wobec świata. Proszę wypełniać ją dalej! Następnym razem jak pójdę
do teatru na sztukę z Pana udziałem, to dam Panu kwiaty. Tylko proszę najpierw
rzucić serial. Z wyrazami zachwytu! Iwona
ONA: Same kobiety piszą?
ON : Nie, od mężczyzn też dostaję czasem. Ale faktycznie przeważają kobiety.
ONA: Pamiętasz, kiedy dostałeś pierwszy list? Jak się wtedy poczułeś?
ON: ( zwleka z odpowiedzią, zastanawia się, szuka właściwego słowa) Zauważony.
Tak, to chyba jest właściwe słowo. To była sztuka ze sporą obsadą, a mój bohater
był dość ważny, ale nie pierwszoplanowy. Wtedy to był dla mnie prawdziwy
komplement, że ktoś zauważył nie tylko, fakt, że w ogóle tam byłem - ale też,
że to co robiłem - było przemyślane. Bardzo dużo wysiłku zainwestowałem
w tamtą rolę. Po pierwsze dlatego, że osobiście się w niej nie odnajdywałem.
Musiałem wszystko wymyślić i ułożyć od zera. Po drugie wydawało mi się, że to
będzie miało niebywałe znaczenie dla wszystkich kolejnych ról, potencjalnych
propozycji i w ogóle całego życia. Trochę jakbym postawił wszystko na jedną
kartę. A ten list… no i recenzje… to były dowody, że karta była dobra, słuszna
i że warto było się tak wysilać.
ONA: Teraz już się nie wysilasz?
5