Słuchowiska Listy do aktora | Page 5

nie oglądają seriali z Pana udziałem, ale niech żałują. Ja oglądam regularnie i zawsze z wielką przyjemnością. Dziękuję, że jest Pan takim niezwykłym i zaangażowanym w pracę człowiekiem oraz, że nie marnuje Pan swojego talentu. Pozdrawiam, Magdalena ONA: Miło. Dużo dostajesz takich listów? ON: Sporo i całkiem regularnie. Po emisji każdego kolejnego odcinka przychodzą nowe. Często bardzo podobne do tego. ONA: Przeczytaj następny. ON: Panie Piotrze, piszę do Pana, bo nie mogę znieść tego, że Pan tak rozmienia na drobne swój niezwykły talent. Kolejny odcinek serialu z Pana udziałem i kolejny raz się zawiodłam. Niech Pan to rzuci i skupi się na teatrze. Chodzę do teatru regularnie. Ze sztuk, w których Pan aktualnie gra, nie widziałam jeszcze tylko dwóch. Za każdym razem rozbraja mnie to, jak dobrym jest Pan aktorem. Te emocje, te wrażenia. To niesamowite jak głęboko i po ludzku analizuje Pan swoje postacie, ile życia i wrażliwości im Pan daje. Tylko proszę Pana, żeby już Pan nie grał w tych głupich serialach, bo to wstyd i nie godne to jest takiego Aktora. Specjalnie napisałam z dużej litery, bo to nie jest zwykły zawód tylko misja wobec świata. Proszę wypełniać ją dalej! Następnym razem jak pójdę do teatru na sztukę z Pana udziałem, to dam Panu kwiaty. Tylko proszę najpierw rzucić serial. Z wyrazami zachwytu! Iwona ONA: Same kobiety piszą? ON : Nie, od mężczyzn też dostaję czasem. Ale faktycznie przeważają kobiety. ONA: Pamiętasz, kiedy dostałeś pierwszy list? Jak się wtedy poczułeś? ON: ( zwleka z odpowiedzią, zastanawia się, szuka właściwego słowa) Zauważony. Tak, to chyba jest właściwe słowo. To była sztuka ze sporą obsadą, a mój bohater był dość ważny, ale nie pierwszoplanowy. Wtedy to był dla mnie prawdziwy komplement, że ktoś zauważył nie tylko, fakt, że w ogóle tam byłem - ale też, że to co robiłem - było przemyślane. Bardzo dużo wysiłku zainwestowałem w tamtą rolę. Po pierwsze dlatego, że osobiście się w niej nie odnajdywałem. Musiałem wszystko wymyślić i ułożyć od zera. Po drugie wydawało mi się, że to będzie miało niebywałe znaczenie dla wszystkich kolejnych ról, potencjalnych propozycji i w ogóle całego życia. Trochę jakbym postawił wszystko na jedną kartę. A ten list… no i recenzje… to były dowody, że karta była dobra, słuszna i że warto było się tak wysilać. ONA: Teraz już się nie wysilasz? 5