przerażająca jak myślałam. A zachwyt, jaki wzbudziło we mnie tamto
przedstawienie sprawił, że chciałam więcej. Że chciałam móc wolne wieczory
spędzać patrząc na pana, pana kolegów i koleżanki z teatru. Chciałam poznać inne
teatry, innych aktorów. Zdecydowałam się na studia w Warszawie,
ku konsternacji rodziny. Nie wierzyli, że sobie poradzę. Ja z resztą też w to nie
wierzyłam. Jedyne w co wierzyłam, to w to, że teatr wart jest zachodu
i ewentualnych poświęceń, które przyjdzie mi ponieść. Lata spędzone na parkiecie
nauczyły mnie poświęceń i wytrwałości, pozwoliły mi też zarobić na siebie…
i na wejściówki (…)”
Słychać skrzypienie kanapy, szelest kartek.
ONA: Bardzo elegancka ta twoja kanapa…
zaczynać? Masz listy?
ale nie wygodna… Możemy
ON: Mam.
ONA: Przeczytaj proszę pierwszy. Aaaa, poczekaj. Jeszcze moment, włączę
dyktafon.
Szuka dyktafonu w torebce, włącza i stawia na stoliku.
ON: Po co ci dyktafon?
ONA: Nie notuję aż tak szybko. Dam do przesłuchania fragmenty naszemu
miłościwie panującemu reżyserowi. On teraz na drugim końcu kraju obraca
Zapolską. Sztuka narodowa, klasyka… Wiesz - wyższa sztuka, wyższa
konieczność. A ja, jak zwykle, robię mu grunt i zbieram konteksty.
ON: Obraca… w perzynę pewnie… Dobrze, rozumiem. No to losuję.
ONA: Poczekaj, powinniśmy przecież przeczytać wszystkie, jeśli mamy znaleźć
coś interesującego. Już się nagrywa.
ON: Naprawdę podejrzewasz, że moglibyśmy przeoczyć perełkę? Rozczarujesz
się. Uwaga, czytam.
Bierze pierwszy z brzegu list, wyjmuje z koperty i czyta:
Szanowny Panie Piotrze, obejrzałam dziś kolejny odcinek „Sercowych perypetii”
z Pana udziałem. I postanowiłam do Pana napisać, żeby powiedzieć jak
wspaniałym aktorem Pan jest i jak ogromną przyjemność daje nam – widzom
oglądanie Pana i Pana kolegów po fachu. Jest Pan niezwykle wszechstronnym
i uzdolnionym aktorem. Ten bohater jest wspaniały, chciałabym spotkać w życiu
kogoś dokładnie takiego. Paleta uczuć, które jest Pan w stanie pokazać jest
niezwykła i zawsze przekłada się na emocje widzów. Sądzę, że są ludzie, którzy
4