Słuchowiska Królowa oranżady | Page 8

inwestycjami a ja tu zawsze pilnowałam wydatków, ale przekonała mnie. Potem się okazało, że miała rację. Zrezygnowała ze sztucznych barwników i konserwantów w czasach, gdy to dopiero stawało się modne. Wyprzedziła koniunkturę. W naszej branży trudno obecnie mówić o konkurencji. Jest mnóstwo zwykłych, tradycyjnych oranżad, barwionych sztucznie i pełnych chemicznych dodatków, potem długo, długo nie ma nic, a potem ci, którzy używają zamiast słodzików tradycyjnego cukru i na topie nasza EKOranżada. Bioskładniki, najlepsza oligoceńska woda, cukier brzozowy i elegancka butelka. IRENA CZARNECKA: Czy konkurencja mogłaby się posunąć do morderstwa? LUCYNA NOWICKA: Konkurencja? Nie… Nie sądzę. To co się stało raczej nie wpłynie ani na naszą produkcję, ani na sprzedaż. Fabrykę przejmie pewnie Szymek, choć szkoda, że będzie musiał zmienić tryb studiów. Ale nie… EKOranżada nie przestanie się rozchodzić jak ciepłe bułeczki. Nie nadążamy tu z produkcją. I gdyby ktoś chciał nam zaszkodzić to by… nie wiem… dosypał czegoś do napojów, zepsuł maszyny… zrobił coś takiego, co by unieruchomiło taśmę produkcyjną. A morderstwo z takiego powodu? Wydaje się być zupełnie pozbawione sensu. IRENA CZARNECKA: Czy o tym myślała pani będąc w gabinecie prezes Sianeckiej? LUCYNA NOWICKA: Tak, o tym… i o tym jak trudno mi uwierzyć w to co się stało. IRENA CZARNECKA: A skąd u pani przyjaciółki mogła wziąć się skakanka? LUCYNA NOWICKA: Obie skakałyśmy. Ja też mam skakankę. ( wyjmuje z biurka i pokazuje Czarneckiej ) To przy siedzącym trybie życia idealny sposób na rozruszanie. I spalanie kalorii. Staramy się dbać o siebie. Natalia jeździła konno, ja nie. Dlatego regularnie używam swojej skakanki. Często kiedy szukała rozwiązania dla jakieś sprawy wyciągała skakankę i 10-15 minut poświęcała tylko na to. Jak pani widzi mamy tu trochę miejsca. Można skakać. IRENA CZARNECKA: A inni ludzie? LUCYNA NOWICKA: Czy skaczą? IRENA CZARNECKA: Nie… czy mogliby być aż takimi przeciwnikami Natalii Sianeckiej żeby ją zamordować? LUCYNA NOWICKA: Nie sądzę… pracownicy nie… jest dobrą szefową… znaczy była. Z byłym mężem żyła w zgodzie, rozstali się wyjątkowo kulturalnie. Poza tym… IRENA CZARNECKA: Tak? LUCYNA NOWICKA: A nie, nic… minęło już tyle lat od ich rozwodu, że jeśli nawet wtedy miałby jakieś powody, to z pewnością dawno wyblakły. Dużo z Natalią rozmawiałyśmy, opowiadała mi przecież tyle o sobie, od lat, ale nigdy nie wspomniała, żeby ktoś miał wobec niej jakieś poważne zarzuty, czy pretensje. Nic takiego się nie zdarzyło. Nie bała się. W każdym razie nie bała się ludzi… Przepraszam, strasznie chce mi się płakać…. 8