Słuchowiska Królowa oranżady | Page 9

IRENA CZARNECKA: Rozumiem, już niedługo kończymy. Wróćmy jeszcze do momentu pani przyjścia do pracy. Weszła pani do gabinetu, chwilę tam stała i co potem? LUCYNA NOWICKA: Wyszłam, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam na 112. IRENA CZARNECKA: Gdzie była wtedy Sylwia Nycz? LUCYNA NOWICKA:: Sylwia? Poszła do łazienki umyć ręce z kawy i zaraz wróciła. Była przy tym jak wybierałam numer alarmowy. Potem już tylko czekałyśmy w sekretariacie na przyjazd policji. IRENA CZARNECKA: Gdyby cokolwiek przyszło pani do głowy, jakieś nowe informacje proszę się odezwać. O dowolnej porze. To na ten moment tyle. Dziękuję pani.. Podaje jej wizytówkę. LUCYNA NOWICKA: Dobrze… SCENA V korytarz w fabryce IRENA CZARNECKA: Co tam? EDEK KOWALCZYK: Był prokurator, ale bardzo mu się spieszyło. Jedno dobre, że zarządził zabezpieczenie nagrań z monitoringu. IRENA CZARNECKA: A to się wykazał… Przecież to standard i już o tym mówiłam. EDEK KOWALCZYK: Tak, tak, ale poczuł się ważny i ze spokojem mógł jechać. Nie będzie nam przeszkadzał. IRENA CZARNECKA: No i chwała bogu. Jakieś nowe informacje? Coś znaleźliście? Bo z rozmów z paniami niewiele póki co wynika… EDEK KOWALCZYK: Na rączkach skakanki daktyloskopia nic nie wykazała. Ale zabrali do laboratorium, może tam coś więcej wypatrzą. Generalnie ktoś musiał być bezszelestnym duchem, żeby się tu dostać. I zrobić to, co zrobił. Znaleźliśmy fiolkę jakiś leków, ale bez etykiety i nie wiemy co to jest. Może jej coś rozpuszczono w tej oranżadzie? Stała nie dopita. Sprawdzimy. Wszystko posłaliśmy do badań. IRENA CZARNECKA: Ciało zabrane? EDEK KOWALCZYK: Zabrane. IRENA CZARNECKA: Popędzajcie patologa. I co? Będziemy się powoli zwijać? EDEK KOWALCZYK: Co można było zrobić, to zrobione. Można wracać. IRENA CZARNECKA: Z tego wszystkiego czuję, że mam ochotę na oranżadę. Można ją gdzieś tu kupić? 9