EDEK KOWALCZYK: Obawiam się, że nie. To ekskluzywna oranżada, hipsterska. Tu w miasteczku nie mamy takich miejsc. Chociaż … w „ Ratuszowej” powinni mieć, podobno jej właścicielka była koleżanką Sianeckiej.
IRENA CZARNECKA: To jadę. Zobaczymy się na komendzie.
SCENA VI w sekretariacie
LUCYNA NOWICKA: Sylwio, myślę, że powinnaś pójść do domu, albo na spacer. Nie ma sensu, żebyś tu tkwiła. Dziś i tak nie ma szans na zrobienie czegokolwiek. Potrzebujesz dojść do siebie. Kup sobie jakieś proszki uspokajające, wyśpij się. Ja zaczekam jeszcze na Szymka, jedzie z Warszawy i pewnie pomogę mu z częścią spraw, które go teraz czekają. Ale nie będę tu już długo.
SYLWIA NYCZ: Jest pani pewna, że nie będę już potrzebna?
LUCYNA NOWICKA: Mnie z całą pewnością nie. Policja ma twój telefon i adres. Pół biura nam zaplombowali. Nic tu po nas.
SYLWIA NYCZ: A jeśli ktoś będzie próbował się dodzwonić do firmy?
LUCYNA NOWICKA: To się dodzwoni jutro. Zadbaj o siebie. Na pewno dużo cię to kosztowało. Potrzebujesz spokoju. Jutro zobacz co jest najpilniejsze. Ściągnij proszę prawnika. Produkcja będzie szła planowo, ale musimy ruszyć z formalnościami.
SYLWIA NYCZ: Dobrze, tak zrobię.( pauza) Czyli Szymon już wie … LUCYNA NOWICKA: Tak. SYLWIA NYCZ: Szkoda chłopaka. Teraz wszystko będzie na jego głowie. LUCYNA NOWICKA: Niestety. Czeka go przyspieszony kurs dorosłości. SYLWIA NYCZ: A Mateusz? LUCYNA NOWICKA: Mój boże, na śmierć zapomniałam. Pojadę do niego. SYLWIA NYCZ: „ Na śmierć zapomniałam”… zaskakująco adekwatne …
LUCYNA NOWICKA: No tak … napiszę do Szymka, żeby zamiast tutaj, przyjechał do domu. Jeju, Mateusz … jak ja mu to powiem … dobrze, idę. Nie masz środków uspokajających?
SYLWIA NYCZ: Nie, nie mam … przed chwilą mnie pani wysyłała, żebym je sobie kupiła …
LUCYNA NOWICKA: Ach, no tak … Do jutra. SYLWIA NYCZ: Do jutra.
10