Słuchowiska Królowa oranżady | Page 6

IRENA CZARNECKA: Jak pani widzi skrzętnie notuję każde pani słowo. Proszę kontynuować. SYLWIA NYCZ: Dalej to wpisałam hasło do komputera i zrobiłam dwie kawy. Z mlekiem dla siebie i czarną dla szefowej. Wzięłam kawę i ruszyłam w stronę jej gabinetu, kiedy otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że czoło ma wsparte na biurku, od razu wiedziałam, że nie żyje. Z wrażenia rozlałam kawę. Widziała pani pewnie tę plamę. Jedno w tym szczęście, że nie poplamiłam bluzki… i zaraz się wycofałam. IRENA CZARNECKA: Po czym poznała pani, że prezes Sianecka nie żyje? SYLWIA NYCZ: To zapalone światło, poza w której się znajdowała i kompletna cisza panująca w jej gabinecie… myślę, że po tym doszłam do wniosku, że jest martwa. IRENA CZARNECKA: Co było dalej? SYLWIA NYCZ: Zobaczyłam w korytarzu panią Lucynę i zawołałam ją. Sama poszłam ostawić filiżankę i umyć ręce. Gdy wróciłam, pani Lucyna stała przed gabinetem i próbowała wybrać numer policji, żeby to zgłosić. IRENA CZARNECKA: A pani lubiła Natalię Sianecką? SYLWIA NYCZ: A co to za pytanie? IRENA CZARNECKA: Zwyczajne. Ciekawa jestem jakim była człowiekiem… SYLWIA NYCZ: Szefową była w porządku, płaciła na czas, nie wykorzystywała do załatwiania prywatnych sprawa… IRENA CZARNECKA: Ale mimo to nie lubiła jej pani? SYLWIA NYCZ: Co pani przyszło do głowy? IRENA CZARNECKA: Och pani Sylwio, przecież to od razu widać… SYLWIA NYCZ: Nie przepadałyśmy za sobą, ale żyłyśmy w zgodzie. Praca to praca, a nie kółko wzajemnej adoracji… IRENA CZARNECKA: Rozumiem…Dziękuję. Na ten moment to wszystko. Porozmawiam teraz z panią Lucyną Nowicką. Proszę spróbować ochłonąć i wypić kawę. Podejrzewam, że jeszcze się to pani nie udało. SYLWIA NYCZ: To nie jest najlepszy żart pani komisarz… IRENA CZARNECKA: To w ogóle nie jest żart. Kawa to poważna sprawa. 6