EDEK KOWALCZYK: A nic, kłopoty rodzinne…
IRENA CZARNECKA: Znowu pana wyrzuciła?
EDEK KOWALCZYK: Jak widać… To jak? Dopiła pani te kawę. Jedziemy?
IRENA CZARNECKA: Starszy aspirancie Kowalczyk… z pana to jest złoty człowiek… że
mi pan tę kawę dał dopić… Trochę się tej pana narzeczonej dziwię… Jedziemy.
EDEK KOWALCZYK: Tak wygląda, że to już chyba nie jest moja narzeczona…
IRENA CZARNECKA: Oj tam panie Kowalczyk… gadanie takie…
SCENA II
oględziny gabinet Natalii Sianeckiej w części biurowej fabryki oranżady
IRENA CZARNECKA: No i tak… mamy tu… w drzwiach świeża plama, ale względny
porządek w gabinecie, ofiara na krześle, przy swoim biurku, z głową wspartą o blat.
Niech mi sfotografują dokładnie te rzeczy, które tu leżą. Ooo, niedopita oranżada.
Zbadajmy ją. Torebka, otwarta. Zabierzcie ją i spiszcie dokładny protokół z zawartości.
Myśli pan, panie Kowalczyk, że to uduszenie?
EDEK KOWALCZYK: Na to wygląda…
IRENA CZARNECKA: Ale skakanką? Trzeba sprawdzić skąd się tu wzięła ta skakanka…
EDEK KOWALCZYK: Może Sianecka miała takie hobby… Dobre jak każde inne…
Poskakać sobie w pracy? Albo ktoś kto ją wyprawił na tamten świat miał takie sportowe
zacięcie.
IRENA CZARNECKA: Może… może… popytam… Przejrzyjcie szuflady biurka, czy nic
tam nie ma ciekawego. Kamery tu nie widzę, ale w korytarzu są, to potrzebujemy
materiał z kamer z tego korytarza i jeszcze z tej skierowanej na drzwi wejściowe do
budynku… Dobrze, można robić zdjęcia. Kto tam będzie rozmawiał z patologiem niech
poprosi, żeby wyniki były szybko, bo bez tego to nie będziemy się posuwać do przodu.
No to co, starszy aspirancie Kowalczyk… jak pan myśli – co tu się wydarzyło?
EDEK KOWALCZYK: Pani niech już idzie i przesłucha wreszcie te kobiety, bo one
siedzą i tylko załamują ręce bez sensu. Ślady tu zacieramy i w ogóle ekipa czeka w
blokach startowych.
IRENA CZARNECKA: Panie Kowalczyk, o blokach startowych niech mi pan nie
opowiada, bo to nie jest metafora, która by pasowała do pańskiego temperamentu. Nie
przekonuje mnie. Co tu się wydarzyło? Hipotezy poproszę.
EDEK KOWALCZYK: Sianecka wygląda jakby spała, śladów walki nie widać. Nie
wygląda na to, żeby ją ktoś szarpał, tarmosił. Jeśli uduszenie - to z zaskoczenia. To by
sugerowało, że musiała dobrze znać mordercę, wpuściła, rozmawiali i kiedy ona czymś
4