IRENA CZARNECKA: No i co Kowalczyk?
EDEK KOWALCZYK: No i samobójstwo, pani komisarz…
IRENA CZARNECKA: Na jakiej podstawie?
EDEK KOWALCZYK: Na podstawie tej zastraszającej ilości barbituranów w organizmie.
Swoją drogą, że doktor Kownacki jeszcze to przepisuje ludziom… myślałem, że już się
tego nie używa. To nie jest zbyt odpowiedzialne… jeśli będę kiedyś potrzebował
psychiatry, to poszukam sobie innego.
IRENA CZARNECKA: Właśnie, właśnie… Wszystkie fakty potwierdzają nam
samobójstwo. Zupełny brak śladów osób trzecich, nikt obcy nie znajdował się w
budynku, a do tego, według opinii patologa, ślady po skakance powstały kilka godzin po
czasie zgonu. Wszystko wskazuje na to, że Natalia Sianecka połknęła tyle tabletek
nasennych, że zatrucie było szybkie i skuteczne. Komuś jednak zależało na tym byśmy
myśleli, że to było morderstwo. Ale komu mogło na tym zależeć? Syn był w Warszawie,
więc odpada. Sekretarka - nie sądzę. Mateusz Rogowski to co mógł to dostał, poza tym
wygląda, że to była kobieta jego życia…
EDEK KOWALCZYK: Nie takie rzeczy widzieliśmy…
IRENA CZARNECKA: To prawda, pana na przykład narzeczona regularnie wyrzuca z
domu. I co pewnie i tak pan uważa, że to kobieta pana życia, co?
EDEK KOWALCZYK: Powiem pani, że lepszej nie spotkałem. Widać taki jej urok…
IRENA CZARNECKA: Gdzieś tu jeszcze powinny być ostatnie butelki EKOranżady.
Wypijemy za tę pana miłość, żeby rozum jej wrócił. Ale swoją drogą… panie
Kowalczyk… z kwiatami pan już u niej był? To najszybciej przywraca kobietom
rozsądek?
EDEK KOWALCZYK: No jeszcze nie byłem…
IRENA CZARNECKA: No to karygodny błąd. Dwie butelki oranżady dla pana
i narzeczonej, do kwiatów, dwie tu wypijemy i zgrzewka nam się skończy. Pan otwiera,
bo ja nie mam sprzętu.
EDEK KOWALCZYK: Coś musieliśmy przeoczyć przy oglądaniu…
IRENA CZARNECKA patrząc na etykietę oranżady : Lucyna Nowicka… coś mi się nie
zgadzało w nagraniu w związku z nią, zobaczmy je jeszcze raz…
EDEK KOWALCZYK: Czy to jest prawdopodobne, żeby to ona chciała, abyśmy
uwierzyli w morderstwo. Tylko dlaczego…?
IRENA CZARNECKA: Zobaczmy jeszcze raz ten moment jak ona wchodzi i wychodzi
z gabinetu pani prezes. Tak, tak to ten plik. Przewińmy do tego momentu…
18