SIOSTRA PRZEŁOŻONA: Proszę pana! Dokąd się pan wybiera. Tu nie można wchodzić.
Dziś nie ma odwiedzin.
MĄŻ PACJENTKI ( bełkocząc ): Gdzie ona jest, zabiję ją! Przepuśćcie mnie.
SIOSTRA PRZEŁOŻONA: Nie może pan tu wchodzić. Proszę wyjść.
Zjawiają się dr Nowacki, Helena i Stefanka
MĄŻ PACJENTKI: Odsuńcie się do cholery, gdzie ona jest, dopadnę i zabiję łajzę jedną.
Cholera, przesuńcie się, puśćcie mnie.
DOKTOR NOWACKI: Panie Kupera, nie może pan tu wejść. Proszę opuścić oddział.
MĄŻ PACJENTKI: Co mi pan tu gada? Ja? Ja nie mogę wejść? Dobrze pan wie, że jestem
jej mężem. Wszystko mogę. I wszystko zrobię! Zabiję ją.
HELENA ( do Stefanki ): Uważaj tutaj, ja zaraz wrócę, tylko zadzwonię do cyrkułu, żeby
przysłali kogoś, kto go wyprowadzi. Rewirowy, albo ktoś. Zaczekaj.
STEFANKA: Pospiesz się. Nie wiem, jak długo uda się go zatrzymać.
MĄŻ PACJENTKI: Coo? Do rewirowego będziecie dzwonić? A dzwońcie sobie. To nie
mój rewirowy. Nic mi nie zrobi. U nas na Powiślu nie takie rzeczy robiło się z sołdakami.
SIOSTRA PRZEŁOŻONA: Proszę wyjść. Nie przepuścimy pana. Jutro jest dzień
odwiedzin, będzie pan mógł wejść ze spokojem i porozmawiać z żoną.
MĄŻ PACJENTKI: Porozmawiać? Ja nie potrzebuję z nią rozmawiać. I nie będę do jutra
czekał. Nie zasługuje ta szmata na choćby jeszcze godzinę życia, zabiję od razu. Uduszę
gołymi rękami, za wszystkie grzechy i wszystkie krzywdy moje.
HELENA: Zaraz tu będą. Jeszcze może pan odejść stąd nie niepokojony.
MĄŻ PACJENTKI: Patrzcie ją jaka łaskawa. Dzwoni, a potem, mi mówi, że mogę odejść.
A mogę, pewnie! Wszystko mogę. Ale nigdzie się nie wybieram. Nikt mi