– Jak tak sobie teraz myślę, to może faktycznie niechcący zaniżyłem swoją wartość.
Przyjmijmy, że moje życie jest warte 7 milionów euro.
Old Tjikko wprawił sfatygowane gałęzie w ruch, pomimo że nie zerwał się nawet najmniejszy
powiew wiatru. Na ziemię zaczęły spadać podłużne szyszki rozmaitej wielkości. Ptaki mające
swoje gniazda w koronie wzbiły się do lotu z furkotem skrzydeł jakby powodowane
tajemniczym, niedającym się określić przeczuciem zbliżającej się tragedii.
– Czy tylko pieniądze mają dla ciebie wartość? Czy nie ma na tym świecie niczego, czego
wartości nie byłbyś w stanie wyrazić za pomocą jednostki monetarnej?
Człowiek patrzył na oburzony i rozgorączkowany świerk zupełnie nie rozumiejąc, dlaczego
ten, tak wielce jest zawiedziony jego niezwykle przecież merytoryczną odpowiedzią. –
Nadejdzie jeszcze taki dzień człowieku, a obiecuję ci, że stanie się to znacznie szybciej, niż
możesz sobie to wyobrazić, że poznasz odpowiedź na moje pytanie. Poznasz ją i pożałujesz,
że obca była ci wcześniej. Ziemia zatrzęsła się w posadach. Człowiek zaczął uciekać przed
siebie, jak zwykle to czynił w sytuacjach, które mogły mu zagrozić. Kiedy oddalił się na
bezpieczną odległość, odwrócił się za siebie, ażeby ponownie móc spojrzeć na osobliwe
drzewo, które ośmieliło się go przywołać.
W tym samym czasie Old Tjikko zapłakał łzami w kolorze bursztynu. Potężne korzenie
ostatkiem sił rozłupywały skalną opokę, w której trwał przez ostatnie 9,5 tysiąca lat, by po raz
pierwszy i ostatni zaznać światła dnia. Pojedyncze igły opadające z wiotkich gałązek
samoistnie zajmowały się w locie ogniem, spalając się jeszcze zanim dotarły do podłoża. W
nagich, wyschniętych korzeniach dojrzeć można było rozprzestrzeniające się w zawrotnym
tempie płomienie, które w niedługim czasie objęły całe jego zdrewniałe ciało. Wiekowy
świerk norweski nie mógł dłużej znieść ludzkiej ignorancji i nieczułości na los planety, którą
eksploatują bez opamiętania. Był porażony skalą degradacji, jaka dokonała się za sprawą
nieostrożnego zarządzania zasobami, a także zaślepieniem człowieczego plemienia.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że jedynym sposobem na nieodwracalną anihilację jest
zniszczenie systemu korzeniowego, za którego sprawą dokonywała się dotąd permanentna
regeneracja. Co ciekawe i smutne zarazem, krnąbrny mężczyzna popatrzył przez chwilę
bezrefleksyjnie na płonący wiekowy świerk, po czym będąc znudzony, odszedł w swoją
stronę. Nie wiedział jednak, że w świecie flory wiadomości rozchodzą się z prędkością
podmuchów wiatru. Drzewa były nie tylko poruszone, ale i zrozpaczone z powodu