Właściwie można powiedzieć, że Człowiek, który zabił Don Kichota to najbardziej pechowy film wszech czasów. Jednak w końcu, po 29 latach, Gilliam zdołał ukończyć swoje dzieło. A jest to film z pewnością niecodzienny. W końcu wyreżyserowany przez człowieka, który jest bardzo oryginalny wśród grona twórców. Gilliam ma niesamowicie bujną wyobraźnię, której wytwory nie zawsze się da w pełni przenieść na ekran tak, jak on to widzi, jakkolwiek jego dzieła są pewnym odzwierciedleniem jego fantazji, bo - jak już wspomniałem - przeplatają się w nich elementy realizmu oraz obrazów, snów i wizji, które chyba nie każdy mógłby ,,wytworzyć’’.
Sam film porusza tematykę granicy między snem a jawą, szaleństwem a normalnym i racjonalnym zachowaniem, oraz świata fantazji jako sposobu na ucieczkę od rzeczywistości. Sam reżyser ujął w nim również wiele nawiązań do swojego życia jako twórcy. Człowiek... pokazuje też jak cienka w gruncie rzeczy potrafi być granica między szaleństwem i wyobraźnią a realizmem, oraz że w sumie te dwa zupełnie odmienne światy ciągle się nawzajem przenikają. I właśnie ze względu na niesamowitą wizję artystyczną Terry’ego Gilliama polecam obejrzeć ten film. Wrażenia i przeróżne odczucia na temat świata przedstawionego gwarantowane.
Marceli Praga
21