Niusy z HUMorem :)(clone) | страница 7

The Rain to stosunkowo nowy, skandynawski serial produkcji Netflixa. Opowiada o dwójce rodzeństwa - starszej Simone i młodszym Rasmusie, którzy próbują przetrwać w świecie ogarniętym epidemią morderczego wirusa. Choć opis fabuły jest krótki i lakoniczny, to w gruncie rzeczy ciekawszy, niż całe 8 odcinków serialu razem wzięte.

Tak jak nie ocenia się książki po okładce, tak również nie powinno się oceniać serialu po pierwszym odcinku. Z takim nastawieniem sięgnęłam po drugi, trzeci i czwarty. Niestety, kiedy dobrnęłam w końcu do finałowego odcinka nie miałam już cienia wątpliwości, że jakość pilota odzwierciedla jakość całego sezonu.

Cała akcja serialu toczy się szybko i chaotycznie. O ile w pilocie jest to do zrozumienia, tak w kolejnych 7 odcinkach staje się to już po prostu irytujące. Wątek epidemii nie został wykorzystany tak, jak być powinien. Wirus, opustoszały świat, młodzi, pozostawieni sami sobie bohaterowie, intrygujący klimat skandynawskich krajobrazów - wszystko to otwierało tak wiele dróg! Twórcy jednak postanowili koncertowo zignorować stworzone przez siebie możliwości i pójść w coś, co łatwo się sprzeda – w tanie historie miłosne między ocalałymi nastolatkami i sceny, przy których wyborze kierowali się popularną w dzisiejszej kulturze masowej zasadą: pakujmy cielesność gdzie się da, to więcej osób skupi się na obrazie a nie na jakości produkcji. Źle prowadzona fabuła w zestawieniu z drętwą grą aktorską nie może składać się na coś dobrego. Doszukując się czegoś pozytywnego w obsadzie, można wspomnieć o Martinie, którego grał Mikkel Boe Følsgaard. Jego gra aktorska wyróżnia się na tle pozostałych obserwowanych w serialu. Nie oglądałam innych produkcji, w których wystąpiła obsada, więc trudno mi ocenić, czy sam Mikkel był wybitny, czy jako jedyny miał szansę wcielić się w interesującą postać. Może gdyby bohaterowie zostali napisani inaczej, to i reszta aktorów miałaby większe pole do popisu?

The Rain, czyli krople łez pełne zawodu.

K u l t u r a

7