Przełomowy pod każdym względem album angielskiego zespołu, który sprawia wrażenie, że Japan po wielu zmianach koncepcji odnalazł swój własny, niepowtarzalny styl. Krążek rozpoczyna tytułowy "Gentelmen Take Polaroids" świetnie wprowadzający w nastrój całej płyty, która odznacza się wyjątkową melodyjnością, a ponadto sprawia wrażenia jakby pochodziła z innej planety. Dzieje się tak głównie za sprawą dźwięków syntezatora Richarda Barbieriego wspomaganych przez charakterystyczny bas genialnego Micka Karna. Najbardziej jest to chyba odczuwalne w utworze "Burning Bridges", który brzmi niczym wyjęty z jakiegoś filmu science-fiction. Na szczególną uwagę zasługują "Swing" oraz "Nightporter" - moim zdaniem dwa najwybitniejsze dzieła nie tylko na tym albumie, ale i w całej twórczości Japan. W obu utworach popis swoich umiejętności daje wokalista David Sylvian, który swoim głosem potrafi oczarować każdego. Choć płyta trzyma właściwie cały czas wysoki poziom, to mam wrażenie, że końcówka nieco odstaje od reszty. Mimo to jest to jedna z najlepszych płyt z gatunku "new romantic" i zdecydowanie najlepsza płyta Japan.
Filip Goska
K u l t u r a
11