negacjonistycznym. Dlatego też pracownicy Muzeum zdecydowali, że należy działać
i utworzyli profile na tych platformach. Jednym z głównych i niekończących się wyzwań jest moderacja. Muzea mogą odpowiadać na hejt i nieprawdziwe informacje, ale pytanie brzmi: czy to zawsze jest dobrym pomysłem? Te potężne narzędzia dają instytucjom głos
i pozwalają im na uczestnictwo w dialogu. Obserwujący postrzegają ich profile jako przedłużenie działalności online muzeów. Media społecznościowe w znaczący sposób zmniejszyły czas reakcji i dystans pomiędzy muzeami a odbiorcami. Dzisiaj wstawienie posta jest o wiele szybsze niż np. wydanie oświadczenia w prasie. W razie konieczności platformy pozwalają na natychmiastową interwencję.
Paweł Sawicki: Pamiętam, jak raz zapostowałem tweeta ze zdjęciem żydowskiego chłopca z Czech, który został zamordowany w Auschwitz. Na imię miał Jiří Popper. Zamieściłem fotografię razem z biogramem. Dla mnie była to jedna z wielu podobnych twarzy będących częścią naszej kolekcji zdjęć w mediach społecznościowych. Ktoś zauważył, że chłopiec miał małą przypinkę Real Sociedad, klubu piłkarskiego z Hiszpanii. Pytanie brzmiało, skąd ten młody żydowski chłopiec z Czech, który mieszkał w Pradze w latach 20. XX w., miał przypinkę hiszpańskiego klubu piłkarskiego? W mediach społecznościowych wywiązała się dyskusja. Zainteresowali się nią dziennikarze sportowi, zainteresował się nią klub piłkarski Real Sociedad i ludzie zaczęli szukać informacji. W Pradze w latach 20. działał niemiecko-żydowski klub piłkarski, który grał przeciwko Real Sociedad w Hiszpanii. Później był rewanż i prawdopodobnie wtedy ktoś kupił tę przypinkę i dał ją chłopcu. Nigdy nie dowiemy się, jak było. Po tej dyskusji w mediach społecznościowych hiszpański magazyn sportowy „Marca” opublikował o niej długi artykuł. Pomyśleć, że w hiszpańskim „Marca” ukaże się pokaźny artykuł o Auschwitz, coś niebywałego! Jeżeli chodzi o media społecznościowe, to aspekt społecznościowy jest niezwykle ważny.
Pomimo wątpliwości i niepewności instytucje te rozpoznały potencjał nowych platform we wspieraniu ich misji edukacyjnej. Yad Vashem korzysta z tych narzędzi bezpośrednio do tworzenia treści na platformach, a także pośrednio, próbując wpływać na influencerów. Instytut nie ma własnego konta na TikToku, ale zaprasza TikTokerów z Izraela i zagranicy do udziału w swoich seminariach. Współpracuje również z influencerami pochodzącymi
z ultraortodoksyjnych społeczności w Izraelu, w których to kobiety są motorem zmian i są w stanie dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Współpraca z dobrze dobranym pośrednikiem może mieć znaczący wpływ na inspirowanie i przekazywanie zamierzonych treści, ponieważ odbiorcy są bardziej otwarci, jeżeli identyfikują się z daną osobą i szanują jej opinie oraz sposób działania.
Ryzyko płynące z obrania takiej strategii polega na tym, że traci się całkowitą kontrolę nad publikowanymi treściami, co może skutkować nieścisłościami historycznymi lub przekłamaniami. Nie jest możliwe wpływanie na ich osobistą interpretację wiedzy, którą starają się przekazać, a do tego to podejście nie pozwala na dyktowanie, co ludzie mogą,
a czego nie mogą powiedzieć. Kiedy zamieszczane są nieprawidłowe informacje, kiedy należy interweniować? Jak daleko można się posunąć, by je sprostować? Instytucje starają się podawać prawdziwe dane i czasami reagują, ale kiedy reaguje np. Yad Vashem, dany post przyciąga uwagę. Dlatego pytanie nadal brzmi: czy należy reagować?
Kiedy Alison Kitchens dołączyła do zespołu Amerykańskiego Muzeum Pamięci o Holokauście, nad kwestią mediów społecznościowych pracowało już Biuro ds. marketingu
i komunikacji, ale platformami był również zainteresowany zespół cyfrowy Działu edukacji. Nawiązano współpracę między działami, co czasami stanowiło wyzwanie, ze względu na nachodzenie na siebie obowiązków, ale napotykane problemy wspólnymi siłami były natychmiast rozwiązywane. Zauważono, że Muzeum nie korzysta z platform społecznościowych w ten sam sposób, co odbiorcy.