Międzynarodowa Konferencja Edukacyjna Publikacja pokonferencyjna | Page 21

Jak podkreśliła dr Yael Richler-Friedman: Część odpowiedzi jest taka, że decyzję tę podejmujemy każdego dnia, ponieważ media społecznościowe są bardzo zróżnicowane i cały czas się zmieniają.

Wszystkie instytucje miały wątpliwości i organizowały debaty wewnętrzne na temat konieczności utworzenia profili na platformach społecznościowych, a także na temat tego, jak utrzymać zainteresowanie grup docelowych, jednocześnie spełniając misję swoich instytucji.

Wersja angielska profilu Instytutu Yad Vashem na Facebooku powstała w połowie 2009 r., zaś jego wersja hebrajska utworzona została dopiero w roku 2018. Ta rozbieżność wynikała

z założenia, że odbiorcy izraelscy szukają dostępu do treści w źródłach innych niż Facebook. Różnica w sposobie korzystania z Facebooka polega na tym, że użytkownicy anglojęzyczni szukają na nim danych, informacji i faktów, a Izraelczycy usług. Zanim powstał profil na Facebooku, Instytut musiał przejść przez kilka faz, w tym rozgoryczenie, zaprzeczenie

i akceptację. Rozgoryczenie wynikało ze zmieniającego się krajobrazu informacyjnego, roli wiedzy i metod zdobywania informacji, a także utraty kontroli. Najpierw konieczne było zrozumienie i zaakceptowanie tego, że zdobywanie informacji i utrzymanie kontroli nie będzie wyglądać tak samo, jak kiedyś. Następnie rozpoczął się okres adaptacji do zmian.

Dr Yael Richler-Friedman: Staramy się z jednej strony działać ostrożnie, ale z drugiej strony być stosowni, odpowiedni, a to nie jest takie proste.

Aktywności na Facebooku, później na Twitterze, a teraz na TikToku towarzyszyły zawsze pytania: „Ale co powiedzą ocalali? Czy będą na nas źli?”. Zauważono jednak, że nawet oni tworzą treści na TikToku.

Na początku panowało przekonanie, że komunikowanie się w pożądany sposób za pośrednictwem tych platform nie jest możliwe. Wydawały się zbyt powierzchowne i trochę czasu minęło, aż zdano sobie sprawę z tego, że informacje mogą być przekazywane w formie bardziej zwięzłej. Panowała obawa, że krótkie treści w mediach społecznościowych mogą nie okazywać niezbędnego szacunku dla tematyki Holokaustu.

Alison Kitchens rozpoczęła pracę w Amerykańskim Muzeum Pamięci o Holokauście w 2015 r.

w roli web producera w nowym zespole cyfrowym Biura ds. edukacji. Wtedy nacisk kładziony był na wykorzystywanie technologii cyfrowych do edukowania zwiedzających. Ale platform społecznościowych, takich jak Facebook i Twitter, Muzeum zaczęło używać już dekadę wcześniej. Jeżeli w tamtym okresie w USA nie używałeś tych narzędzi, często było to postrzegane albo jako szkodzenie własnym odbiorcom, albo jako zaprzepaszczenie okazji do zdobywania nowych.

Kiedy dołączyła do zespołu, założenia te oraz sposoby korzystania z niektórych narzędzi zaczęły być kwestionowane. Jednym z pierwszych ważnych pytań było: „Czy możemy wykorzystać te platformy, by promować krytyczne myślenie? Czy możemy je wykorzystać do osiągania naszych celów?”. Celem nadrzędnym Muzeum nie było zwiększanie świadomości,

a inspirowanie złożonych idei i edukacja.

W 2009 r., kiedy Facebook stał się popularny na całym świecie, Muzeum Auschwitz podeszło do platformy z entuzjazmem i starało się zademonstrować jej potencjał. Pomimo tego że inne instytucje stawiające tam swoje pierwsze kroki miały na początku pewne obawy, Muzeum postanowiło utworzyć swoją stronę ze względu na potencjał komponentu społecznościowego. Już wtedy w mediach społecznościowych toczyły się rozmowy na temat Auschwitz – wymiany wrażeń z wizyty, publikowanie zdjęć itp. Ale bez obecności Muzeum istniało ryzyko, że użytkownicy będą kierowani na strony promujące przekłamania lub treści o charakterze negacjonistycznym. Dlatego też pracownicy Muzeum zdecydowali, że należy działać i utworzyli profile na tych platformach.