Memoria [PL] Nr 60 (9/2022) | Page 7

Jak zapamiętała go Pani jako córka? Jakim był ojcem?

Był dla mnie wspaniały, ale to nie ten typ ojca, który wyjdzie z dzieckiem na dwór, żeby pograć w piłkę. Ale świetnie opowiadał. Wymyślał historie, które opowiadał mnie

i mojej siostrze, gdy byłyśmy małe, wieczorem przed snem. Był bardzo kreatywny. Był zabawny, lubił się śmiać. Zawsze dziwiło mnie, gdy Ocaleni nie chcieli opowiadać o tym, czego doświadczyli, ponieważ on nie miał nic przeciwko temu. Nie widział powodu, żeby utrzymywać w tajemnicy to, co stało się jego udziałem.

Oprócz cudownych bajek dorastałam, słuchając także opowieści z jego wypraw do tatarskich obozowisk na Krymie, dziecięcych wspomnień rewolucji w Rosji i w końcu historii wojennych. Wyrosłam w zupełnie innym środowisku niż większość moich rówieśników. Jedyną negatywną rzeczą było to, że ojciec cierpiał na przypadłość, którą obecnie nazywamy zespołem stresu pourazowego: nieustannie obawiał się, że coś złego spadnie na jego rodzinę. Choć przedstawiłam tu zaledwie mały fragment historii jego życia, myślę, że można zrozumieć, dlaczego. Strata stanowiła nieodłączny element jego życia.

Książka Pani Ojca wystawiona jest obecnie

w Miejscu Pamięci Auschwitz. Jak się Pani

z tym czuje?

Myślę, że to wspaniale, że ludzie mogą ją tam zobaczyć. Czuję oczywiście ogromną satysfakcję. Mimo że moja córka posiada swój własny egzemplarz książki, jestem pewna, że odwiedzi w przyszłości Miejsce Pamięci Auschwitz i bardzo doceni to, że w Muzeum będzie mogła na własne oczy zobaczyć wkład jej dziadka w historię. Także z historycznego punktu książka znalazła się, można tak powiedzieć, w miejscu, z którego pochodzi, że ludzie mają do niej dostęp. I oczywiście jest jeszcze najnowsze wydanie „Byliśmy w Oświęcimiu” wydawnictwa Słowne. I to też jest źródło ogromnej satysfakcji.