ludzi w mundurach z runami SS rozmawiała przy roboczym śniadaniu o życiu, pracy
i śmierci dziesiątek tysięcy więźniów, którzy mieli trafić do obozu Stutthof w kolejnych latach. Te dwie godziny w listopadzie 1941 r.
i dialog sprawców dotyczący buchalterii
i logistyki obozu w kierunku zwiększenia jego wydajności to także dyskurs o codzienności sprawców i klasycznej „banalności zła”, w bardzo lokalnym i przyziemnym wydaniu niewielkiego obozu, który wkrótce stał się państwowym obozem koncentracyjnym Stutthof.
Opowieści o wizycie Himmlera w Stutthofie nie byłoby gdyby do dziś nie przetrwał specjalnie wykonany z tej okazji album
z fotografiami. Jest ich kilkadziesiąt, wykonał je znany i najlepszy gdański fotograf, ten sam, który zrobił m.in. ikoniczne zdjęcie pancernika „Schleswig-Holstein” ostrzeliwującego Westerplatte 1 września 1939 r. Znane jest nazwisko i losy więźnia, który na polecenie komendanta przygotował i kaligrafował podpisy pod zdjęciami
z Himmlerem. Album był aż do ewakuacji obozu przechowywany w kancelarii komendanta i z pewnością przez lata istnienia Stutthofu stanowił cenne wspomnienie dla SS-manów. Wywieziony
w zimie 1945 r. wraz z dokumentacją obozową został znaleziony przez byłych więźniów latem 1945 r. i przekazany do PCK, a stamtąd do Prokuratury Specjalnego Sadu Karnego w Gdańsku. Był dowodem na procesie SS-procesie ze Stutthofu w 1947 r.
Strona tytułowa albumu pamiątkowego wykonanego w Stutthofie po wizycie H. Himmlera.
Źródło: AMS, sygn. I-IF-1, s. 1