Z łatwością przekonuje się czytelnika, że oto roztrząsane są kwestie dotychczas celowo ukrywane bądź marginalizowane przez badaczy. Dyskurs seksualny wydaje się być zabiegiem obliczonym na efekt. Ma przyciągnąć czytelnika, wywołać w nim przekonanie, jakoby zajrzał pod powierzchnię obozowego życia i stał się depozytariuszem jakichś sensacyjnych, chronionych dotychczas tajemnic. Taka narracja z pewnością decyduje o tym większej atrakcyjności problematyki seksualnej dla masowego, niezaznajomionego głębiej z historią obozową odbiorcy.
Uwypuklenie erotyzmu nie tyle zakłamuje historię, co wręcz tworzy jej alternatywną, nieprzystającą co rzeczywistości wersję.
Niebezpiecznym zjawiskiem zauważalnym w literaturze popularnej wydaje się budowanie odrealnionego obrazu członków załogi SS. Zaobserwować tutaj można pewną dwutorowość. Z jednej strony wyraźnie widoczna jest demonizacja esesmanów, polegająca na prezentowaniu ich jako zgrai zdeprawowanych, rządnych krwi, zwyrodniałych bestii, wyzutych z emocji i niezdolnych do odczuwania wyrzutów sumienia. Głównym zajęciem członów załogi SS jest dokonywanie brutalnych gwałtów na więźniarkach oraz bezprzykładnych morderstw więźniów osadzonych w obozie. W postaciach esesmanów, których głównymi atrybutami jest przemoc, cynizm i agresja, nie sposób dostrzec zwyczajnych ludzi mających poza służbą w Auschwitz swoje codzienne życie, w którym funkcjonują na tyle zwyczajnie, na ile jest to możliwe w warunkach wojny – mają żony, dzieci i starzejących się rodziców, piszą listy do domu, planują przyszłość, bawią się, darzą swoich kompanów sympatią lub niechęcią.
Choć nie sposób zaprzeczyć, iż esesmani w obozie nadużywali swojej władzy kradnąc, znęcając się i zabijając, to jednak sprowadzanie tego typu zachowań do osobistych predyspozycji oraz wyjaśnianie ich wyłącznie przez pryzmat wewnętrznych skłonności sadystycznych i psychopatycznych o całe dekady cofa dyskusję na temat ludzkiej zdolności do czynienia zła, skrajnie ją upraszcza i w gruncie rzeczy zamyka możliwość zrozumienia, jak to możliwe, że tylu ludzi zgodziło się uczestniczyć w ludobójstwie dokonanym w Auschiwtz.
Obok tego jednowymiarowego, całościowego obrazu załogi SS pojawia się postać dobrego esesmana. Może to być jednostka od początku do końca kryształowa, która do służby w Auschwitz trafiła wbrew własnej woli (jak w książkach Anioł z Auschwitz i Tajemnica z Auschwitz), bądź taka, która pod wpływem miłości przechodzi swoistą metamorfozę (np. Czerń i purpura), lub zmaga się z własnym sumieniem (jak w Kommando puff, a po części także w Kołysance z Auschwitz). To na tej postaci, jej cierpieniu (moralnym), poczynaniach, przemyśleniach i decyzjach koncentruje się zainteresowanie, ale także emocje czytelnika. Może tutaj dochodzić do paradoksalnej sytuacji (co najdobitniej pokazuje książka Anioł z Auschwitz), w której to esesman staje się beneficjentem uwagi, troski i współczucia. To jemu czytelnik zaczyna kibicować, jego obdarza empatią. Ofiary obozu pełnią drugoplanową rolę, także ich los zdaje się mieć drugorzędne znaczenie wobec moralnej przemiany bądź zmagań bohatera w mundurze SS. Jest to nie tylko daleko idące relatywizowanie pojęcia winy i sprawstwa w odniesieniu do KL Auschwitz. Przede wszystkim jest to obraza dla ofiar obozu i pamięci o nich.
Zauważalnym zjawiskiem jest wspomniana już makabryzacja problematyki obozowej, polegająca na wyolbrzymianiu dokonanych zbrodni przez zawyżanie liczby ofiar, przerysowanie i przesadne uwypuklenie dramatycznych zjawisk jednostkowych tak, jak gdyby stanowiły one normę, a także opisywanie nieprawdziwych, zmyślonych przez autora koszmarów. Jednocześnie autorzy zupełnie pomijają kwestię codziennych problemów składających się na codzienne nieludzkie doświadczenie osadzonych, doprowadzające ich do stanu skrajnego wycieńczenia fizycznego i psychicznego, a w konsekwencji do powolnej śmierci. Przedstawieni w powieściach więźniowie wydają się nie odczuwać permanentnego głodu, jeśli już chorują, to na ogół na tyfus, nie cierpią jednak z powodu nieustępującego świerzbu, awitaminozy, szkorbutu, czyraków, biegunki, nie zapadają na zwyczajne przeziębienia, które w warunkach obozowych przechodziły w groźne dla życia zapalenie płuc i mogły kończyć się śmiercią. Utrata wolności, oderwanie od rodziny, niepewność losu najbliższych i tęsknota za domem a także obozowy brud, robactwo czy wszechobecna brutalizacja życia również nie stanowią dla nich źródła cierpień.