Memoria [PL] Nr. 21 (06/2019) | Page 20

Kiedy mówimy dzisiaj o Miejscu Pamięci Auschwitz, to ważne jest pamiętanie o tym, że jest to miejsce wielu pamięci. Poszanowanie tych różnych spojrzeń jest bardzo istotne.

K.K.: Absolutnie tak. Nie możemy się zamknąć we własnym obozie i trzeba mieć naprawdę dużo wyrozumiałości i zrozumienia dla innych spojrzeń, bo każdy z tego miejsca wyniósł własną traumę. Oczywiście o swoje też musimy zawalczyć i przypominać, że masa Polaków tam zginęła, że był ruch oporu, że okoliczna ludność też pomagała w tym ruchu oporu. Dobrze, żeby świat o tym pamiętał, bo mam wrażenie, że zapomniał o tym w jakimś momencie i próbuje się tę historię wtłoczyć w jakieś nieprawdziwe ramy.

Muzeum Auschwitz nie jest dla pana instytucją obcą. Jaki jest ten kontakt z Miejscem Pamięci?

K.K.: Bardzo długo wahałem się czy przyjechać tu w ogóle. Dopiero gdy miałem dwadzieścia siedem lat, pojawiłem się tam po raz pierwszy. To była dla mnie sprawa bardzo trudna wewnętrznie. Miałem wrażenie, że nie byłem gotowy. Bardzo dobrze, że Muzeum broni profesjonalnego podejścia, że zatrudnia prawdziwych historyków, którzy autentyczną, opartą na źródłach historię przekazują i nie uginają się przed jakimiś presjami - przynajmniej takie jest moje wrażenie, że się nie uginają, żeby coś bardziej w jedną czy drugą stronę pokazywać intensywniej. Wydaje mi się, że zważywszy na stopień skomplikowania tematyki, Muzeum Auschwitz dobrze spełnia swoją rolę. Jeżeli jest możliwość, żeby trochę bardziej uwypuklić historię ruchu oporu polskiego, to ja jestem jak najbardziej za. Nie przyłączałbym się do tych głosów, które słyszałem, że tu wszystko jest źle robione, że pod jakimś obcym dyktatem jest zarządzane. Odnoszę wrażenie, że wcale tak nie jest.

Sesje edukacyjne, w których mogłem wziąć udział były bardzo ciekawe. Mają one bardzo różne tematy i pokazują historię zarówno z bardziej polskiego, czy bardziej żydowskiego punktu widzenia. Widziałem wycieczki Romów, którzy zwiedzali Auschwitz. Wyobrażam sobie, że pogodzenie tych różnych narracji jest bardzo trudne, ale myślę, że Muzeum całkiem nieźle sobie radzi. Musi istnieć jakiś rodzaj fuzji różnych spojrzeń tych osób, które były ofiarami. Liczbowo wszystko przemawia za cierpieniem żydowskim. Ich zginęło najwięcej i to oni byli „na celowniku” niemieckich nazistów przede wszystkim. Jednakże szalenie irytuje mnie to, kiedy gdzieś jesteśmy marginalizowani i mówi się o Polakach, że to są „współsprawcy Holokaustu i kropka”. Ja się absolutnie na coś takiego nie zgadzam! Uważam, że musimy Zachód w tym zakresie edukować, tylko pytanie w jaki sposób to robić skutecznie. Wszyscy, których udało się Niemcom zagnać do tego obozu, cierpieli w sposób niewysłowiony. Szkoda, żebyśmy wszyscy się dziś dzieli, kiedy mimo wszystko takie cierpienie, pamięć o nim, w pewien sposób powinny jednoczyć.

Sukienka Diny Kasten