Ważnym tropem w poszukiwaniach fotografa są podpisy lub pieczątki na odbitkach. Kilka z nich jest oznaczone logiem zakładu Foto-Forbert. Było to znane przed wojną atelier prowadzone przez Leo Forberta i Jechiela (Henryka) Bojma. W 1923 roku Henryk Bojm wspólnie z fotografem Leo Forbertem, właścicielem jednego z największych fotograficznych atelier w Warszawie, w którym fotografowało się środowisko filmowe i teatralne, założył żydowską spółkę filmową Leo-Film z siedzibą w atelier fotograficznym Leo Forberta. Wspólnie pracują przy pierwszym filmie jidysz dwudziestolecia międzywojennego – „Ślubowaniu” (1924). W czasie okupacji, mimo śmierci wspólnika, Bojm nie zrezygnował z prowadzenia zakładu. Po zamknięciu getta przeniósł się na ul. Elektoralną 7.
Inną przesłanką dotyczącą autora są zanotowane w księdze kasowej Oneg Szabat wydatki na fotografie, które przekazał „p. Baum” – w sierpniu 1941 roku i pod koniec marca 1942. Daty te zgadzają się ze szczegółami umożliwiającymi określenie czasu wykonania części zdjęć – z uwolnienia więźniów z Aresztu Centralnego (11.03.1942) czy nekrologów na Karmelickiej (koniec marca 1941).
Udział Bojma potwierdza dokument zachowany w Archiwum Ringelbluma, który informuje, że Chil Bojm robi zdjęcia na zlecenie nie tylko Jointu, lecz także Żydowskiej Samopomocy Społecznej i ma pozwolenie na fotografowanie w getcie.
Od początku lat trzydziestych do 1939 roku Bojm był najczęściej publikującym fotoreporterem w znanym piśmie żydowskim wydawanym w języku polskim. Dla dodatku ilustrowanego „Nowego Przeglądu” był z aparatem niemal wszędzie, gdzie coś się działo: na imprezach sportowych, wiecach, demonstracjach, zjazdach i wizytach oficjalnych. Często fotografował tłumy, robił reportaże, zdjęcia sportowców i portrety zbiorowe (z wyraźną przewagą tych ostatnich). Właśnie te tematy dominują na zdjęciach zamówionych przez Oneg Szabat, [fot 3 – Trzynastka] dają też przesłankę do rozwiązania zagadki jedynego przedwojennego zdjęcia dołączonego do kolekcji, nie pasującego do pozostałych, a ukazującego znanego boksera międzywojnia, który w getcie służy w policji żydowskiej…
Trzy paradygmaty
Tytuł pierwszej części prezentacji fotografii z Archiwum na wystawie, „Rządy ciemiężców”, zaczerpnięty został z tekstu prof. Georges’a Didiego-Hubermana, który powstał po odwiedzeniu przez niego Archiwum Ringelbluma i obejrzeniu fotografii: „Pierwszym z tych paradygmatów do udokumentowania był, logicznie rzecz biorąc, paradygmat rządu ciemiężców. Jednak nazistowskich ciemiężców wcale tu nie widać: znajdują się przecież głównie po drugiej stronie. Panują jednak nad wszystkim zarówno siłą, jak i czynami. Sprawują swoją władzę terroru zza czegoś, co stale powraca na fotografiach w tym zbiorze: to mur otaczający getto, często fotografowany dla niego samego, w ulicach to pustych, to zatłoczonych, jako miejsce nędzy lub pozornej miejskiej „normalności”. Mur getta jawiłby się więc jako bezosobowy symbol, ale też najważniejszy instrument polityki prowadzonej przez Niemców: zamykać, izolować, głodzić, zabijać.”
„Policjanci żydowscy” Na zdjęciu pozuje oddział Żydowskiego Pogotowia Ratunkowego. Utworzone przez Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją (tzw. Trzynastka), działało od maja 1941 roku. Pogotowie było uważane za udające pomoc, służące do maskowania szantażu, przemytu i wymuszeń „Trzynastki”.
fot. Henryk (Jechiel) Bojm (?), Foto-Forbert