Medinfo Dec. 2013 | Page 15

Fot. Shutterstock w tym miejscu zamiast polskich dzieci leczono przez pewien czas żołnierzy niemieckich, których zmogła gruźlica w czasie oblężenia Stalingradu. Zgodnie z ideą amortyzacji w roku, 1974 należło „odtworzyć” obiekt. Rozumiem; wojna -Niemcy nie respektowali polskiego prawa amortyzacji, okres socjalizmu-, który w swojej obsesji świętości planowania zamiatał pod gruby dywan problemy lecznictwa (o statystyce i zagrożeniach gruźlicą nie wspominając). Niemniej przyszedł rok 1990 – wolna Polska i powinno się respektować prawa świętej amortyzacji. Do roku 1998, kiedy nastąpiło powołanie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej szpitale winny otrzymać również środki finansowe w wysokości liczonej jak za 10 lat amortyzacji tj. 10x stawka amortyzacji. Gdyby tak liczyć, w roku 1998 Szpital w Jaroszowcu powinien był odziedziczyć ok. 3 mln zł. Oczywiście nie otrzymał żadnych środków z amortyzacji. W tym czasie powstała pewna proteza polegająca na tym, że samorządy mają obowiązek dbać o zdrowotna populację na własnym obszarze. I rzeczywiście kwoty, jakie przeznaczają na szpitale (przynajmniej w Województwie Małopolskim) są imponujące. Wyobraźmy sobie sytuację, w której samorząd inwestuje w szpitale, a w szpitalu istnieje fundusz amortyzacyjny. I tak zamiast obecnej 2% płynności finansowej mamy płynność ok. 10%. Czy sytuacja ta jest wygodna dla prowadzącego szpital. Wbrew wydawałoby się logice wcale nie. Po pierwsze – środki te były by nieustannie na celowniku pracowników na zwiększenie wynagrodzenia. Nie mając zapewnienia w wartościach wyceny kosztów leczenia (nie znam dokładnej metodologii określania kosztów leczenia, ale nie ma w niej realnej wartości odtworzeniowej). Nie ma i nie może być, albowiem rzeczywisty koszt uzależniony jest od określonej jednostki, inaczej mielibyśmy kontraktowanie oparte o analizę kosztów szpitalnych a nie o przyjęte z „powietrza” ryczałty. Przykład – w procedurze bronchoskopii, jeżeli wynikiem jest gruźlica uzyskujemy 36 pkt., w przypadku raka jest 74 pkt. Po drugie należy uznać prawa ekonomii, które wskazują na poprawność wskaźnika płynności na poziomie ok 1,2 do 1,8). Powyżej tego wskaźnika szpitale musiałyby zajmować się nie tylko leczeniem, ale również odpowiednim lokowaniem środków. Zakładając pozytywne rezultaty lokowania powstanie pytanie, na co przeznaczyć wysokie profity, które będą generować następne zyski z lokat (akcji lub obligacji), które będą na celowniku pracowników. Po przekazaniu tychże środków na podwyżki, w razie załamania pozostanie zobowiązanie w stosunku do załogi. Może powstać błędne koło. Po trzecie; załóżmy, że szpital obecnie dysponuje kwotą na funduszu amortyzacji wystarczającą na pokrycie kosztów wyburzenia i ponownej budowy. W zasadzie w interesie społecznym możliwe byłoby zburzyć i w miejsce (prawie zabytkowego) niezbyt dostosowanego do „wygód” dzisiejszego świata wybudować nowy obiekt. Tylko czy ktoś wyobraża sobie uzyskanie zgody Konserwatora Zabytków? A może zakupić grunt i budować w innym miejscu? Żadna z odpowiedzi nie ma pozytywnej, (choć pozytywna odpowiedź była by wbrew logice) odpowiedzi. Demokracja Jako dyrektor szpitala obserwuję zachodzące w tym sektorze procesy od 5 lat. Dziwi mnie trochę, że szpitalnictwo sobie, a ekonomia sobie (ja choćby utarte prawo Keynes’a „popytu i podaży”). Byłoby nieuczciwie nie zauważyć wzrostu nakładów na służbę zdrowia od 2004 roku. Ale równie nieuczciwie byłoby nie zauważyć wzrostu wynagrodzeń w służbie zdrowia. Fot. Shutterstock FINANSE Niezależnie od tego, jakie środki wygeneruje NFZ na służbę zdrowia nie ma możliwości zrealizować wartości oczekiwanych przez pracowników. Znamienna zasada „apetyt rośnie w miarę jedzenia” ma tu istotne odzwierciedlenie. Churchill mawiał, że ludzkość nie wymyśliła nic lepszego od demokracji (mimo jej wad). Demokracja jest, bowiem odpowiedzią społeczna nie na dobrobyt (w takiej sytuacji wystarczyłaby monarchia, gdzie król zgadzałby się na realizacje wszystkich potrzeb zarówno społecznych jak i osobistych). Niestety wybieramy radnych, czy posłów po to, aby wybierali w naszym imieniu te sprawy, które są najistotniejsze. Dlatego też musimy rezygnować ze spraw, które są mniej istotne. Niezależnie od oceny działania Oddziałów NFZ wydaje się, że docelowo większy wpływ na realizację wy- restrukturyzacji jednostek w trudnej sytuacji finansowej, które dawno przekroczyły próg amortyzacji, które dawno utraciły płynność finansową. W sferze gospodarczej prawo rozróżnia je