Fot. Shutterstock
w tym miejscu zamiast polskich dzieci leczono przez pewien czas żołnierzy niemieckich, których zmogła
gruźlica w czasie oblężenia Stalingradu. Zgodnie z ideą amortyzacji w roku, 1974 należło „odtworzyć” obiekt.
Rozumiem; wojna -Niemcy nie respektowali polskiego prawa amortyzacji, okres socjalizmu-, który w
swojej obsesji świętości planowania
zamiatał pod gruby dywan problemy lecznictwa (o statystyce i zagrożeniach gruźlicą nie wspominając).
Niemniej przyszedł rok 1990 – wolna Polska i powinno się respektować
prawa świętej amortyzacji. Do roku
1998, kiedy nastąpiło powołanie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej szpitale winny otrzymać
również środki finansowe w wysokości liczonej jak za 10 lat amortyzacji tj. 10x stawka amortyzacji. Gdyby
tak liczyć, w roku 1998 Szpital w Jaroszowcu powinien był odziedziczyć
ok. 3 mln zł. Oczywiście nie otrzymał żadnych środków z amortyzacji.
W tym czasie powstała pewna proteza
polegająca na tym, że samorządy mają
obowiązek dbać o zdrowotna populację na własnym obszarze. I rzeczywiście kwoty, jakie przeznaczają na szpitale (przynajmniej w Województwie
Małopolskim) są imponujące. Wyobraźmy sobie sytuację, w której samorząd inwestuje w szpitale, a w szpitalu istnieje fundusz amortyzacyjny.
I tak zamiast obecnej 2% płynności finansowej mamy płynność ok. 10%.
Czy sytuacja ta jest wygodna dla prowadzącego szpital. Wbrew wydawałoby się logice wcale nie.
Po pierwsze – środki te były by
nieustannie na celowniku pracowników na zwiększenie wynagrodzenia.
Nie mając zapewnienia w wartościach
wyceny kosztów leczenia (nie znam
dokładnej metodologii określania
kosztów leczenia, ale nie ma w niej
realnej wartości odtworzeniowej). Nie
ma i nie może być, albowiem rzeczywisty koszt uzależniony jest od określonej jednostki, inaczej mielibyśmy kontraktowanie oparte o analizę
kosztów szpitalnych a nie o przyjęte
z „powietrza” ryczałty. Przykład – w
procedurze bronchoskopii, jeżeli wynikiem jest gruźlica uzyskujemy 36
pkt., w przypadku raka jest 74 pkt.
Po drugie należy uznać prawa ekonomii, które wskazują na poprawność
wskaźnika płynności na poziomie ok
1,2 do 1,8). Powyżej tego wskaźnika
szpitale musiałyby zajmować się nie
tylko leczeniem, ale również odpowiednim lokowaniem środków. Zakładając pozytywne rezultaty lokowania powstanie pytanie, na co przeznaczyć wysokie profity, które będą generować następne zyski z lokat (akcji lub obligacji),
które będą na celowniku pracowników.
Po przekazaniu tychże środków na podwyżki, w razie załamania pozostanie
zobowiązanie w stosunku do załogi.
Może powstać błędne koło.
Po trzecie; załóżmy, że szpital
obecnie dysponuje kwotą na funduszu
amortyzacji wystarczającą na pokrycie
kosztów wyburzenia i ponownej budowy. W zasadzie w interesie społecznym
możliwe byłoby zburzyć i w miejsce
(prawie zabytkowego) niezbyt dostosowanego do „wygód” dzisiejszego świata wybudować nowy obiekt. Tylko czy
ktoś wyobraża sobie uzyskanie zgody
Konserwatora Zabytków? A może zakupić grunt i budować w innym miejscu? Żadna z odpowiedzi nie ma pozytywnej, (choć pozytywna odpowiedź
była by wbrew logice) odpowiedzi.
Demokracja
Jako dyrektor szpitala obserwuję zachodzące w tym sektorze procesy od
5 lat. Dziwi mnie trochę, że szpitalnictwo sobie, a ekonomia sobie (ja
choćby utarte prawo Keynes’a „popytu i podaży”). Byłoby nieuczciwie nie
zauważyć wzrostu nakładów na służbę zdrowia od 2004 roku. Ale równie nieuczciwie byłoby nie zauważyć wzrostu wynagrodzeń w służbie
zdrowia.
Fot. Shutterstock
FINANSE
Niezależnie od tego, jakie środki
wygeneruje NFZ na służbę zdrowia nie
ma możliwości zrealizować wartości
oczekiwanych przez pracowników. Znamienna zasada „apetyt rośnie w miarę jedzenia” ma tu istotne odzwierciedlenie. Churchill mawiał, że ludzkość nie wymyśliła nic lepszego od demokracji (mimo jej wad). Demokracja
jest, bowiem odpowiedzią społeczna
nie na dobrobyt (w takiej sytuacji wystarczyłaby monarchia, gdzie król zgadzałby się na realizacje wszystkich potrzeb zarówno społecznych jak i osobistych). Niestety wybieramy radnych,
czy posłów po to, aby wybierali w naszym imieniu te sprawy, które są najistotniejsze. Dlatego też musimy rezygnować ze spraw, które są mniej istotne. Niezależnie od oceny działania
Oddziałów NFZ wydaje się, że docelowo większy wpływ na realizację wy-
restrukturyzacji jednostek w trudnej sytuacji finansowej, które dawno
przekroczyły próg amortyzacji, które
dawno utraciły płynność finansową.
W sferze gospodarczej prawo rozróżnia je