MANEzette #3 3\2014 | Page 9

Recenzje fanfików Judgment of Carrion Autor: Verlax [Dark], [Tragedy] Recenzowanie opowiadania autorstwa współtowarzysza niedoli z redakcji może wydawać się nieco… zastanawiające, jednak jakość wyżej wymienionego tekstu w pełni usprawiedliwia ten krok. Przed Wami Judgment of Carrion. Dolar84 C óż spotka nas podczas lektury tego fanfika? Morze… wszędzie morze… Dumny kliper przedziera się przez fale ku chwale equestriańskiej odmiany Hanzy. Prawda, że brzmi to interesująco? Oczywiście autor na tym nie poprzestaje i do podróży dorzuca zagadkowy statek, który pojawia się pośród szalejącej burzy. Naturalnie, ciekawska załoga zagląda na jego pokład, by znaleźć tam… zgniliznę. Nie obawiajcie się jednak – na pewno nie chodzi tu o zgniliznę moralną, a raczej o taki jej rodzaj, jaki można odnaleźć w tornistrze, na zapomnianej od lat paczce z drugim śniadaniem. Bohaterowie nie znajdują żywej duszy, której mogą udzielić pomocy, a nadzieje złaknionej skarbów załogi zostają zawiedzione… niemal całkowicie. Jak można się domyślić, w grupie ratunkowo-abordażowej znajduje się pewien osobnik pozbawiony zasad moralnych, który naprawdę pragnie powiększyć swój stan posiadania. Jedyny problem tkwi w tym, że na własną jednostkę przenosi nie tylko swój niewielki łup… Dokładne okoliczności rejsu, wy- prawy ratunkowej oraz dalszych losów poznanego na początku klipra i jego załogi musicie poznać sami, przegryzając się przez kolejne linijki tekstu. Autor jak to ma w zwyczaju, postanowił uraczyć nas mroczną historią i narastającym poczuciem zagrożenia, na dodatek zręcznie spowijając wszystko otoczką tajemnicy. Tym razem jednak znajdziemy tu nieco mniej inspiracji niejakim Lovecraftem, a więcej naszego swojskiego klimatu à la Pilipiuk. Nic dziwnego, jako że przedstawiany fanfik jest prequelem innego doskonałego opowiadania „2986 Steps”, które również czerpie wiele z „największego piewcy polskiej wsi od czasów Reymonta”. Oczywiście nie może być za łatwo. Kolejną cechą charakterystyczną opowiadań Verlaxa jest to, że są napisane w języku angielskim. Nie jest on tu przesadnie trudny, a niektóre sformułowania naprawdę cieszą oko. Na dodatek... Czy istnieje lepszy język do pisania o sprawach morskich? Nie sądzę. Co prawda nic nie wiadomo o potencjalnym tłumaczeniu, ale je- żeli będziecie gnębić autora, to może w końcu zdecyduje się napisać również polską wersję. Nic nie jest wykluczone. Czy w opowiadaniu znajdziemy wady? Owszem. Przede wszystkim powiedziałbym, że jest dosyć przewidywalny. Mało w nim nagłych zwrotów fabularnych, a opowiadana historia niestety nie jest łaskawa dostarczyć nam ich na tacy. Może gdyby był o te 3-4 rozdziały dłuższy, to wszystko mogłoby być rozwinięte nieco wolniej? Tak dotarliśmy do drugiej wady – opowiadanie jest zbyt krótkie. Żeby nie było – stanowi kompletną i elegancko zamkniętą historię, ale aż się prosi, żebyśmy pożeglowali z bohaterami nieco dłużej. Wnioski końcowe nie będą zbyt skomplikowane. Mamy tutaj do czynienia z naprawdę dobrym i solidnym fanfikiem, którego lektura powinna umilić te pół godzinki-godzinkę, jaką zdecydujemy się na niego przeznaczyć. Zapewniam, że nie będzie to czas zmarnowany i dlatego z czystym sumieniem daję ocenę 8/10 9