Recenzje fanfików
samo zakończenie. Niestety, choć
bardzo bym chciał napisać, cóż
w nim jest takiego cudownego, to
za popełniony spoiler dowiedziałbym się osobiście, czym takim
jest lincz. I to całkiem słusznie.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę jednak stwierdzić, że
nie będziecie nim rozczarowani,
a wręcz przeciwnie.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to
wszyscy pokazani są poprawnie,
chociaż przybrana przez autorkę
forma, czyli brak dialogów, nieco ogranicza ich liczbę. Tak naprawdę centrum wydarzeń jest
Twilight, ale wszelkie osobistości
z drugiego planu pozbawione są
błędów i prowadzone w sposób
prawdziwie profesjonalny.
Czy można polecić je każdemu? To trudne pytanie, jednak
odpowiedź brzmi nie. Odnoszę
wrażenie, iż starsi czytelnicy mają
większą szansę na pojęcie i zaakceptowanie płynącego z tekstu
przesłania. Jednak to jedyne zastrzeżenie, ponieważ nic w samym
fanfiku nie dyskwalifikuje go jako
tekstu ogólnodostępnego, przynajmniej pod względem formalnym. Można wręcz powiedzieć
(co zauważyłem, nie tylko ja) iż
tag [Violence] dany jest nieco na
wyrost i spokojnie można by się
bez niego obyć.
Przy kwestiach technicznych
również nie ma za bardzo się do
czego przyczepić. Owszem, występują pomniejsze potknięcia,
ale gdzież ich nie ma? Ilość błę-
dów jest jednak tak znikoma, iż
nie przeszkadzają one w lekturze
w najmniejszym stopniu. Bardzo
podobał mi się zabieg autorki,
która obficie szafowała cytatami
z różnych dzieł i osób, zawsze
elegancko informując czytelnika,
skąd dana wypowiedź pochodzi.
Osobiście najbardziej podobało
mi się nawiązanie do „Wesela”.
Pora na podsumowanie. Madeleine była uprzejma dostarczyć
nam istną perłę. Opowiadanie,
które czyta się jednym tchem,
a oderwanie się od niego, jeżeli
nie jest niemożliwe, to na pewno
matematycznie nieprawdopodobne. Chciałbym, żeby pojawiało się
więcej fanfików na takim poziomie. Bezapelacyjnie 10/10.