MANEzette #3 3\2014 | Page 13

Recenzje fanfików samo zakończenie. Niestety, choć bardzo bym chciał napisać, cóż w nim jest takiego cudownego, to za popełniony spoiler dowiedziałbym się osobiście, czym takim jest lincz. I to całkiem słusznie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę jednak stwierdzić, że nie będziecie nim rozczarowani, a wręcz przeciwnie. Jeżeli chodzi o bohaterów, to wszyscy pokazani są poprawnie, chociaż przybrana przez autorkę forma, czyli brak dialogów, nieco ogranicza ich liczbę. Tak naprawdę centrum wydarzeń jest Twilight, ale wszelkie osobistości z drugiego planu pozbawione są błędów i prowadzone w sposób prawdziwie profesjonalny. Czy można polecić je każdemu? To trudne pytanie, jednak odpowiedź brzmi nie. Odnoszę wrażenie, iż starsi czytelnicy mają większą szansę na pojęcie i zaakceptowanie płynącego z tekstu przesłania. Jednak to jedyne zastrzeżenie, ponieważ nic w samym fanfiku nie dyskwalifikuje go jako tekstu ogólnodostępnego, przynajmniej pod względem formalnym. Można wręcz powiedzieć (co zauważyłem, nie tylko ja) iż tag [Violence] dany jest nieco na wyrost i spokojnie można by się bez niego obyć. Przy kwestiach technicznych również nie ma za bardzo się do czego przyczepić. Owszem, występują pomniejsze potknięcia, ale gdzież ich nie ma? Ilość błę- dów jest jednak tak znikoma, iż nie przeszkadzają one w lekturze w najmniejszym stopniu. Bardzo podobał mi się zabieg autorki, która obficie szafowała cytatami z różnych dzieł i osób, zawsze elegancko informując czytelnika, skąd dana wypowiedź pochodzi. Osobiście najbardziej podobało mi się nawiązanie do „Wesela”. Pora na podsumowanie. Madeleine była uprzejma dostarczyć nam istną perłę. Opowiadanie, które czyta się jednym tchem, a oderwanie się od niego, jeżeli nie jest niemożliwe, to na pewno matematycznie nieprawdopodobne. Chciałbym, żeby pojawiało się więcej fanfików na takim poziomie. Bezapelacyjnie 10/10.