MANEzette #2 1\2014 | Page 58

było warto. Tu już nie chodziło wyłącznie o  rozwiązanie zagadki badań Luny. Chodziło o  moc. *** Miesiąc później. Ten dzień z  całą pewnością nie należał do najlepszych dni w  karierze Spirit Malice’a. Krew księżniczki Celestii, a  także ekstrakty z  Elementów Harmonii pozwoliły na wejście w  zupełnie nową fazę badań. Eksperymenty nabrały tempa, a  plan księżniczki Luny nareszcie został przez jednorożca zrozumiany. Ba! Legendy o  stworzeniu tego świata zostały zrozumiane! Spirit Malice odtworzył legendarny artefakt, jednakże był z  nim jeden problem. Aby odblokować jego moc i  w  pełni wyzwolić jego energię, potrzebny był jeszcze jeden składnik. To właśnie on był powodem dzisiejszej wizyty Celestii w  jego laboratorium. Nie, to nie była wizyta. To było wtargnięcie. Pani Słońca bynajmniej nie miała dobrych wieści dla nadwornego maga. – Cóż to ma znaczyć?! – dziwił się jednorożec. – Już prawie ukończyłem dzieło pańskiej siostry! Dlaczego… – Daruj sobie – prychnęła zimno księżniczka Celestia, marszcząc brwi. – Wiem o  wszystkim, co próbowałeś zrobić. – Ależ najjaśniejsza pani! – protestował Spirit Malice. – Przecież nie zrobiłem nic złego! Wasz majestat o  wszystkim wiedział! – Doprawdy? – Celestia uniosła głowę w  teatralnym geście. – Już od dłuższego czasu mam na ciebie oko. Nie mogę uwierzyć w  to, jaki masz tupet, stojąc tu przede mną i  kłamiąc w  żywe oczy. – Moja pani… Proszę wybaczyć, ale nie rozumiem? – Poprosiłeś o  zakazane księgi. Dałam ci je. Poprosiłeś o  krew mantykor i  drogie, rzadkie zioła. Dałam ci je. Potem potrzebowałeś mojej krwi i  ekstraktów z  Elementów Harmonii. Zgodziłam się i  na to – władczyni Equestrii westchnęła. – Ostatniego składnika nie mogę ci dać i  nigdy nie pozwolę ci go pozyskać na własne kopyto. To absolutnie zakazana dziedzina alchemii. Tej granicy nie wolno ci przekroczyć. – Ależ moja pani! – Milcz! – warknęła Celestia. – Nadużyłeś mego zaufania. Wiem, że próbowałeś porwać innych nadwornych magów. Wiem, co planowałeś. To okropne! Spirit Malice zbladł, słysząc te słowa. Nie przypuszczał, że księżniczka dowie się o  jego planach. Zimny pot zaczął spływać po skroniach jednorożca, on sam zaś nie był w  stanie wydusić z  siebie ani słowa. Ogier niepewnie cofnął się i  schował do kieszeni dzieło księżniczki Luny… Nie, jego dzieło. – Ten las jest przeklęty, ten zamek jest przeklęty… A  ty oszalałeś, tak jak moja siostra. Niebawem zakończy się budowa nowego zamku. Equestria otrzyma nową stolicę. Odetniemy się od przeszłości, by z  dumą kroczyć ku przyszłości – oznajmiła surowo Celestia. – Ponieważ wiele dla mnie zrobiłeś, daruję ci winę, jeśli oddasz mi ten artefakt. Chcę go, teraz! – zażądała klacz. – N-nigdy! Twoja siostra długo pracowała nad nową energią, pragnęła zyskać moc znaną z  legend, należała jej się! To jej dzieło! Moja praca! – krzyczał wyprowadzony z  równowagi jednorożec. – Bałaś się jej wiedzy i  energii, więc się jej pozbyłaś! Ze mną ci się nie uda! Po tym, jak Spirit Malice wygarnął księżniczce Celestii wszystko, co leżało mu na sercu, rzucił czar teleportujący, by uciec od sprawiedliwości. Wierzył, że jest jedynym prawowitym spadkobiercą dzieła księżniczki Luny i  że miał święte prawo je dokończyć. Był zdeterminowany, dlatego też postanowił porzucić księżniczkę Celestię, której tak bardzo ufał. Artefakt należał do niego i  tylko do niego. To była jego praca. *** 58