wencją” kawałki.
„Church Breaks Down”
Nie trafia do mnie ten utwór,
choć wychodziłem z siebie, by
cokolwiek docenić, to nie ma tu
nic wartego odnotowania. Ba!
Nie podoba mi się praktycznie
wszystko, ot, taki kawałek na zasadzie – „Musimy coś wrzucić, bo
zostało trochę miejsca”.
„Another Shot Of Life”
Bonusowa piosenka, pochodząca z EPki „Burning Sun”. Zdecydowanie powinna znaleźć się
na płycie w miejscu miernego
„Church Breaks Down”. Świetny
refren, niezłe, lekko dociążone
gitary i znowu bardzo dobra linia
perkusyjna. Pozostawia uczucie
chęci odtworzenia albumu jeszcze raz.
„Burning Sun (Hammond version)”
Ostatnim utworem jest już
opisane „Burning Sun” w wersji
z organami Hammonda. Czy je
słychać? Tak. Czy naprawdę było
warto je dodawać? Moim zdaniem nie. Całość jest na pewno
lepsza od poprzedniego albumu,
choć za wyczyn bym tego nie
uznał.
Daję jednak solidne 6,5/10.
Nie 7, gdyż pod koniec odrobinę
się dłuży. 14 kawałków, z czego
niektóre robione jakby na siłę,
byle zapchać wolne miejsce, byle
wykonać plan.
49