MANEzette #2 1\2014 | Page 12

ustanne próby ratowania wszystkich wokół. Za każdą, nawet najmniejszą pomyłkę obwinia siebie, jakby to od tego zależał los całej Equestrii. Ma również „Najbardziej miękkie serce na całych pustkowiach”, jak mawia jedna z  jej towarzyszek w  późniejszych rozdziałach. Jej przyjaciele również nie odstają od nienormalności. Pierwszy spotykany przez nią kuc, P21, początkowo jej nienawidzi (cóż, swoje powody ma...). Mimo że z  czasem zapomina o  dawnych krzywdach na rzecz tego, co dzieje się w  jego życiu tu i  teraz, na zawsze zachowuje w  pamięci obrazy sprzed lat. Morning Glory to szary pegaz, członkini sił specjalnych Enklawy, zwanych Pułkiem Ochotniczym (ang. Volunteer Corps), handlujących z  ziemskimi kucykami. Blackjack i  P-21 spotykają ją ukrywającą się w  wieży po tym, jak jej oddział został rozbity. Rampage to kucyk, który z  samego początku zaskakuje swym szaleństwem, metodami rozwiązywania problemów i  rubasznym humorem, Lacunae jest z  kolei fioletowym alicornem, a  Scotch Tape to mała klaczka – i  nic więcej nie powiem, bo  byłby to spoiler. 12 Historia Fabuła prowadzona jest bardzo powoli; zdarza się, że akcja jednego dnia opisana jest w  3-4 rozdziałach. Pominę już fakt, że mimo iż fanfik jest o  wiele dłuższy od oryginału, to jego czas akcji jest krótszy o  ponad połowę. Mimo to historia prawie w  ogóle nie nudzi – są fragmenty przegadane oraz takie z  akcją, całkiem dobrze zrównoważone, przez co każdy znajdzie tu coś dla siebie. Co więcej, czytając Project Horizons, przynajmniej kilka razy zmuszony byłem choć na chwilę przerwać lekturę, by zwyczajnie ogarnąć, co się dzieje i  dlaczego tak jest – autor tworzy nieprzewidywalnie, niespodziewane zwroty akcji są codziennością, a  śmiech połączony z  facehoofem zdarza się aż za często. Mało tego, znajduje się tu chyba wszystko, co możliwe. Od obrzydliwych obrazów ofiar łupieżców, przez walkę z  ogromnym, wielogłowym monstrum w  fabryce narkotyków, aż po masowe wdepnięcie w  zabójczą odmianę Poison Joke’a  ze wszystkimi tego konsekwencjami –  m.in. wybuchami przy każdym kroku. Takie rzeczy tylko w  Project Horizons! Faktura, czyli tło opowiadania Kilka słów o  samym uniwersum. Wszystkie nazwy, postaci czy miasta mają związek z  oryginalnym Fallout:Equestria bądź jedną z  części serii Fallout. Jest sporo wzmianek o  głównych bohaterach opowieści KKat, aczkolwiek autor wprowadza też kilka nowych faktów czy urozmaiceń – jak wspomniana wcześniej enerwacja, nieznane wcześniej miejsca bądź tajemnicza postać zachowana w  owym pliku, który sprawia tyle kłopotów przyjaciołom. Postacie poboczne są porządnie opisane. Każde z  nich ma swoją historię, charakterystyczne cechy i  naprawdę czuć, że żyją one swoim życiem; że to nie są tylko kolejni NPC, którzy dadzą ci kolejne zadanie, podczas którego po raz kolejny otrzymasz 15 ran postrzałowych, dwie cięte i  sporo poparzeń od miotacza ognia. Miłe dla oka są również szczegółowe opisy sytuacji, terenu i  postaci. Mały obszar „operacyjny” fanfika pozwala Somberowi wyczerpać limit opisów przyrody, dzięki czemu nie ma nic, czego czytelnik by się nie dowiedział o  aktualnym stanie pogody, ukształtowaniu powierzchni ziemi, odczuciach kuców czy szkieletach walających się tu i  ówdzie.