ustanne próby ratowania wszystkich wokół. Za każdą, nawet najmniejszą pomyłkę obwinia
siebie, jakby to od tego zależał
los całej Equestrii. Ma również
„Najbardziej miękkie serce na całych pustkowiach”, jak mawia jedna z jej towarzyszek w późniejszych
rozdziałach.
Jej przyjaciele również nie
odstają od nienormalności. Pierwszy spotykany przez nią kuc, P21, początkowo jej nienawidzi
(cóż, swoje powody ma...). Mimo
że z czasem zapomina o dawnych krzywdach na rzecz tego,
co dzieje się w jego życiu tu i teraz, na zawsze zachowuje w pamięci obrazy sprzed lat. Morning
Glory to szary pegaz, członkini
sił specjalnych Enklawy, zwanych
Pułkiem Ochotniczym (ang. Volunteer Corps), handlujących
z ziemskimi kucykami. Blackjack
i P-21 spotykają ją ukrywającą
się w wieży po tym, jak jej oddział został rozbity. Rampage to
kucyk, który z samego początku
zaskakuje swym szaleństwem,
metodami rozwiązywania problemów i rubasznym humorem,
Lacunae jest z kolei fioletowym
alicornem, a Scotch Tape to mała
klaczka – i nic więcej nie
powiem, bo byłby to
spoiler.
12
Historia
Fabuła prowadzona jest bardzo powoli; zdarza się, że akcja
jednego dnia opisana jest w 3-4
rozdziałach. Pominę już fakt, że
mimo iż fanfik jest o wiele dłuższy od oryginału, to jego czas
akcji jest krótszy o ponad połowę. Mimo to historia prawie
w ogóle nie nudzi – są fragmenty przegadane oraz takie z akcją,
całkiem dobrze zrównoważone,
przez co każdy znajdzie tu coś
dla siebie. Co więcej, czytając
Project Horizons, przynajmniej
kilka razy zmuszony byłem choć
na chwilę przerwać lekturę, by
zwyczajnie ogarnąć, co się dzieje
i dlaczego tak jest – autor tworzy
nieprzewidywalnie, niespodziewane zwroty akcji są codziennością, a śmiech połączony z facehoofem
zdarza się aż za często. Mało tego, znajduje się tu chyba wszystko, co możliwe. Od obrzydliwych
obrazów ofiar łupieżców, przez
walkę z ogromnym, wielogłowym monstrum w fabryce narkotyków, aż po masowe wdepnięcie
w zabójczą odmianę Poison Joke’a ze wszystkimi tego konsekwencjami – m.in. wybuchami
przy każdym kroku. Takie rzeczy
tylko w Project Horizons!
Faktura, czyli tło
opowiadania
Kilka słów o samym uniwersum. Wszystkie nazwy, postaci
czy miasta mają związek z oryginalnym Fallout:Equestria bądź
jedną z części serii Fallout. Jest
sporo wzmianek o głównych
bohaterach opowieści KKat, aczkolwiek autor wprowadza też
kilka nowych faktów czy urozmaiceń – jak wspomniana wcześniej enerwacja, nieznane wcześniej
miejsca bądź tajemnicza postać
zachowana w owym pliku, który
sprawia tyle kłopotów przyjaciołom.
Postacie poboczne są porządnie opisane. Każde z nich ma
swoją historię, charakterystyczne
cechy i naprawdę czuć, że żyją
one swoim życiem; że to nie są
tylko kolejni NPC, którzy dadzą
ci kolejne zadanie, podczas którego po raz kolejny otrzymasz 15
ran postrzałowych, dwie cięte
i sporo poparzeń od miotacza
ognia.
Miłe dla oka są również
szczegółowe opisy sytuacji, terenu i postaci. Mały obszar
„operacyjny” fanfika pozwala Somberowi wyczerpać limit opisów
przyrody, dzięki czemu nie ma nic, czego czytelnik by się
nie dowiedział o aktualnym stanie pogody, ukształtowaniu
powierzchni ziemi, odczuciach kuców czy szkieletach walających się tu i ówdzie.