Lego ergo sum 4th 2018/2019(clone) | Page 13

u stóp. Promieniował ze zdwojoną siłą przede wszystkim w okolicach lewego ucha i karku. Dłonią przejechałam po wspomnianym wyżej miejscu i poczułam na jej przegubie ciepłą ciecz. Krew. Znowu. Ledwo kojarząc co działo się nie wiem ile czasu wcześniej, usłyszałam obok siebie ostry ton głosu, przesycony jadem:

- Powiedziałbym, że masz patrzeć na śmierć ostatniej osoby, na której ci zależy, ale - parsknął - sama wiesz, że trochę to nie na miejscu w twoim przypadku.

- A to wszystko jest na miejscu?! - krzyknęłam rozgoryczona.

W odpowiedzi usłyszałam śmiech. Nie śmiech jak u dziecka cieszącego się z nowej zabawki. Coś bardziej jak u rasowego psychopaty.

Przejechał mi po policzku zimnym, metalowym ostrzem.

- Cieszmy się chwilą - szepnął.

Usłyszałam jak inny mężczyzna szarpie Katie, a potem już tylko kroki. Niebezpiecznie zbliżające się w jej stronę kroki. Krzyk. Mój własny szloch. I dźwięk podcinania gardła.

Nie mogłam już dłużej panować nad sobą. Błagałam, płakałam i krzyczałam, ale mój głos ginął w nadmiarze bólu i agonii.

Poczułam na ramionach drobne dłonie, szarpiące mnie co chwilę.