- Nie krzycz na mnie, nie krzycz, nie krzycz! - Płakał młodszy. Nadal biegł, bał się, że gdy tylko się zatrzyma zostanie złapany.
Pech chciał, że blondyn wbiegł na ruchliwą ulicę. Mógłby przebiec szybko na drugą stronę, ale widok pędzącego w jego stronę auta sparaliżował go. Po jego ciele rozbiegł się ból. Luhan chcąc obronić młodszego, zebrał cała swoją siłę, by przejąć kontrolę. Udało się. Niestety nie był jednak świadomy, że w tym samym momencie wypuścił z siebie wszystkie swoje myśli i wspomnienia. Lu mógł teraz zobaczyć wszystko. W mgnieniu oka zorientował się, że wszystko co wmawiał mu brat to kłamstwa, a on sam był przez całe życie wykorzystywany. Właściwie nie wiedział czy jest zły czy zraniony. Luhan go obronił, ale jednocześnie dowiedział się prawdy. Już nie prawdy Luhana, tym razem tej gorszej. Rzeczywistej.
Oboje widzieli jak wokół ich ciała zbiera się tłum ludzi, przyjeżdża karetka, zabierają ich. Wszystko działo się strasznie szybko, nie minęła chwila i byli po operacji,
a przy ich łóżku siedziała zapłakana matka. To wszystko nie miało jednak znaczenia. Między nimi panowała cisza. Oboje zdawali sobie sprawę z tego, że kłamstwa Luhana wyszły na jaw.