Mężczyzna przygryzł wargę.
- Robimy to tylko dla twojego dobra, chcemy ci pomóc.
Młodszy wszystko słyszał, czuł się zdesperowany. Zdenerwował się. To był pierwszy raz, gdy sprzeciwił się bratu, ale obiecał sobie, że zarazem ostatni.
Początkowo Luhan nie zrozumiał co się dzieje. Rozbolała go głowa i czuł jak traci kontrolę. Wtedy oprzytomniał. Czy naprawdę Lu był aż tak silny? Złapał się za głowę i zapominając o obecności lekarza, syknął:
- Przestań!
Niestety okazało się, że był o wiele słabszy niż przypuszczał. Już chwilę później został odepchnięty w głąb swojego umysłu, a młodszy brat zaczął działać.
Gwałtownie wstał z miejsca.
- Przestańcie! Nie chcecie pomóc! Chcecie wszystko zniszczyć - krzyknął histerycznie. - Luhan da sobie radę! On nad wszystkim panuje, jest szczęśliwy, a wy chcecie to zabrać! Zamknąć go i nie wypuszczać!
Mimo, że pan Lee próbował udawać spokój, przestraszył się nagłej zmiany w zachowaniu blondyna. Wiedział co się dzieje, zrozumiał to już chwilę wcześniej.
Lu nie zamierzał się poddawać. Wiedział, że zaraz zrobią coś, żeby oddzielić go od brata i nie mógł tam zostać. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, wybiegł z pomieszczenia i biegiem chwycił swoje buty. Serce biło mu jak szalone, nie chciał, żeby go złapali. Cudem udało mu się wybiec z domu na ulicę, zanim ojciec chwycił go za ramię. Biegł przed siebie w ledwo wsuniętych na stopy trampkach, a w jego głowie toczyła się kłótnia.
Luhan krzyczał na niego. Był zły. Ale czy nie tego właśnie chcieli? Mieć tylko siebie nawzajem? Lu nie potrafił zrozumieć dlaczego jego brat się gniewa.