Lego ergo sum 1st 2018/2019 | Page 18

zmiany nastroju - zaczął powoli, znowu trąc ręce. - Podobno bywasz agresywny.

To był moment, w którym należało wezwać brata.

"Lu!"

Młodszy, jakby wyrwany ze snu, wzdrygnął się wewnątrz siebie na dźwięk swojego imienia.

"Musisz mi pomóc! Widzisz tego faceta?"

Oczywiście chłopiec widział, nie rozumiał jednak w czym rzecz i kim ten nieznajomy jest.

"Ten pan próbuje nas rozdzielić, rodzice nakłamali mu, że jesteśmy agresywni. Myśli, że robię ci krzywdę. Proszę, proszę, powiedz im, że to nie prawda!"

Lu bardziej niż czegokolwiek na świecie bał się straty brata. Kochał Luhana ponad wszystko, ufał mu bezgranicznie i nie mógł pozwolić, żeby ktoś mu go zabrał lub odwrotnie. Poczuł jak starszy usuwa się w kąt. Nie zasnął on jednak, siedział w rogu i jakby czuwał. Chciał wszystko usłyszeć.

- Halo? Luhan, czy to prawda? - Ponownie odezwał się doktor Lee.

Lu przestraszył się spojrzenia mężczyzny, ale nie odpuścił.

- Luhan nie jest agresywny, Luhan nigdy nikogo nie skrzywdził, jak miałby?

Lekarzowi oczywiście nie umknął fakt, że chłopak nagle zaczął mówić o sobie w trzeciej osobie. Nadal jednak główkował, dlaczego jego rodzice wspomnieli o agresji. Przecież ten kruchy chłopiec wydaje się nie być w stanie nawet odgonić muchy.

Znowu przyjrzał się uważniej jego twarzy. Zbyt wiele lat pracował z podobnymi ludźmi, żeby tak łatwo dać się nabrać. Musiał przyznać, że całość była przekonująca.

Wierzył, że faktycznie dziecko przed nim nie było zdolne