Proza
cie spokojnie ode mnie odejść w pokoju,
a zapomnę o Waszej ingerencji w moje ży
cie… AUĆ! Co ty robisz? Ej, czy ty zaraz
mnie uderzysz? Odsuń to narzędzie zbrod
ni, możemy zostać przyjaciółmi, oddam ci
muszelkę, ale tylko nic mi nie rób… Nie, nie
celuj tym we mnie, dogadajmy się… NIE
ZABIJAJ! (płacz na ułamek sekundy przed
chwilą zgonu)
To był tylko fragment – w tym przypa
dku końcowy – żywota jednego z nie
zliczonej liczby kamieni znajdujących
się dookoła nas – od drobnych i igno
rowanych przez nasz wzrok, po ma
sywne i imponujące głazy czy podsta
wy pasm górskich. Wszystkie je łączą
te same fundamenty, pochodzenie,
a także przeznaczenie. To one przeżyły
naszych przodków, jak i przetrwają
nasze pokolenie oraz przyszłych po
tomków. To one, podczas tak zwanej
„epoki ka
mienia”, pozwoliły powstać
cywilizacji człowieka na nogi. A na
sam koniec nie bójmy się zaakceptować
przyszłości, że wszystkie te drobne ka
myczki zapewne ujrzą zarówno koniec
tej planety, jak i okolicznych gwiazd,
układów gwiezdnych, czy też galaktyk
na samym Wszechświecie kończąc.
Podsumowując – ignorujemy detale po
mimo tego, że właśnie owe drobnostki
determinują nasze życie, a także wie
dza przez nie zbierana będzie świade
ctwem opartym na odpowiedziach na
pytania „Kim jesteśmy?”, „Jaki jest
nasz rachunek sumienia?”, a także „Czy
byliśmy Waszymi przyjaciółmi?”… Ale
nie, nadal najłatwiej jest to ignorować
prostym stwierdzeniem, iż to wszy
stko to tylko chora insynuacja autora,
zapewne miłośnika kamieni wszelkich,
byleby tylko zainteresować ubogim
tematem. Ale w tej też chwili warto
sobie zadać lekko metafizyczne pyt
anie: A co, jeśli kamienie jednak myślą?
A może sami powoli stajemy się lub jest
eśmy kamieniami?
reklama: Adeenah i Betty Nobs
22