Proza
ilustracja: korytek
Kolejny dzień, słońce świeci i mi tu cał
kiem wy
godnie. Żadnych ptaków, roba
ków, grzybów i co najważniejsze – ludzi!
Mogę sobie pokontemplować, jak to mam
w zwyczaju czynić każdego dnia. W końcu
nie rozerwę się od tego! (śmiech) Hmmm…
Witaj, panie chrząszczu! Jak Ci mija
dzień? Ciekawe jaka będzie pogoda – czy
utrzyma się dłuższy czas? Taka piękna
złota jesień, nie sądzisz? Och, spieszysz
się? No cóż, ja Ciebie gonić nie będę… Uf,
poszedł, jak ja tego chrząszcza nienaw
idzę, wiecznie tylko z rana bzyczy i bzyczy,
jakby nie mógł robić tego ciszej i spoko
jniej! Ciekawe, co słychać u moich pobra
tymców… Ach, glacjał Odry, co tam się
działo! Nostalgia, nie mam co do tego ani
cienia wątpliwości. A to dopiero poranek,
pewnie do owych wspomnień powrócę
jeszcze z kilkanaście razy, chyba że coś
się wydarzy… Albo i nie? Lepiej, by nic
się nie działo – wtedy będę mieć święty
spokój aż do zmroku!
Ej, kto to idzie? Słyszę kroki… zbyt wiele
kroków. Czemu nagle zrobiło się ciemno –
kto zabrał moje kochane słoneczko? Co się
dzieje?! Ludzie!
Mnie tu nie ma, nikt mnie nie widział, w
ogóle nie wiem kim jestem, ale tylko nie
pod