Proza
Kamień
Kleszcz
Ponury świt powoli pochłaniał jeszcze
obecną nocną aurę unoszącą się
resztkami sił nad skrawkiem ziemi,
która była jedynie fragmentem większe
go bytu zwanego Ziemią, podobnie jak
wszystko dookoła nas. Kolejne chwile
przynosiły kolorytu wszelkim barwom
widzianym przy pomocy naszych oczu,
zaś Słońce dobitnie zwiastowało już
nadchodzący dzień. Wszystko dookoła
budziło się do życia, jakby to nie było
nic odkry
wczego… Co może jednak
o tym powiedzieć w pełni stereoty
powy kamień?
Pragnął wielu imion: Stefan, Hiacynt,
Moriarty, Wiktor… lecz był tylko ka
mieniem, gruzłowatym i otartym. De
kla
rował potrzebę okiełznania zmy
słów pozwalających mu poznać cały
świat… a i tak był kamieniem obłym
i niezbyt zachęcającym do podnosze
nia. Chciał wielu przygód, nowych kra
jobrazów, licznych znajomości, relacji,
zwią
zków… nadal jednak był kamie
niem o barwie szarości, okraszonym
drobnymi pasemkami. Pożądał zmiany
swojego życia na lepsze, nadania mu
blasku i urozmaicenia rutyny każdego
dnia… ale pozostaje pytanie „jak, sko
ro jestem kamieniem takim jak ja?”. No
cóż, życie takie trudne – szczególnie,
gdy cierpienie jest związane z egzy
20
stencją, lecz, cytując jedną z grafik zle
pionych z treścią (mem): Co Pan zro
bisz? Nic nie zrobisz…
Taki był też żywot kamienia – beznadzie
ja związana z rutyną i niezmiennym
przeznaczeniem bycia kamieniem.
Czy na pewno na to zasłużył? Wspo
minałby swoją przeszłość, pełną wiel
kich zdarzeń, zaczynając od procesów,
dzięki którym powstał, a kończąc na
podróży wraz z jednolitą masą lodu,
by zostać przepchniętym do krain,
w których zamieszkał raz na zawsze,
gdy subglacjalny towarzysz uległ sile
temperatury. Tyle się wtedy działo…
ale skąd on mógł o tym wszystkim
pamiętać, z jakąkolwiek dokładnością
i dbałością o detale? Nadal jest kamie
niem i nie miało to jakiejkolwiek
racji bytu.
Spróbujmy wejść jednak w umysł ka
mienia… jakimkolwiek doświadcze
niem by to nie było. Korzystając z pra
wa cytatu, spróbujmy odpowiedzieć na
pytanie „o czym myślałby stół, gdyby
myślał”? Jednak nie zaprzątajmy sobie
głowy meblami, a wejdźmy we wnętrze
czegoś bardziej… kamiennego.