Kill The Fez! October 2015 | Page 15

Proza Czeko zosia11 – Koliber nie ma nic do rzeczy! – krzy­ knął pułkownik AT, depcząc glanami wąską ścieżkę i zmuszając młodszych żołnierzy, żeby za nim podbiega­ li. – Kiedy każę wam pilnować bunk­ ra za wszelką cenę, to macie tak robić, choćby wam i T-Rex przelatywał koło nosa! – Tak, sir, ale… On miał znak na brzuchu. – Jaki znak? – Pułkownik nie zatrzymał się ani na chwilę, choć wyraźnie cieka­ wiła go odpowiedź. Łypnął tylko przez ramię na mówiącego. – No, wie pan… Święty Brzęczący Pierścień. Wojskowy zwolnił, głośno wciągnął powietrze i powiedział: – Aha. Powiedzcie więc, którędy poleciał ten głupi ptak? Trochę na oślep, ale dotarli. Wejście ukryte było pod korzeniami drzewa jak jakaś starożytna pieczara, ale samo… pomieszczenie? piwnica? bunkier? było wyłożone zwykłym betonem. Kiedy oficer i jego “odd­ ział” wczołgali się do środka, rzuciło im się w oczy tajemnicze graffiti: „Nie mrugaj. Wróbel… Ka­ czka!”. Postanowili je zignorować z  racji biednej gramatyki rodem z translatora. Po zbadaniu kilku dróg prowadzący