Proza
Krótka bajka o lekkim zabarwieniu erotycznym
o smoku, księżniczce i rycerzu do poświęceń gotowym
Polly
Dawno, dawno temu w pewnym króle
stwie pojawił się smok. Zadomowił się
w grocie pod wzgórzem, na którym
mieścił się gród, siedziba dobrego
króla. Smokowi żyło się tam nadzwy
czaj dobrze, bo miał ciszę, spokój, dach
nad głową i dużo dobrego, smocze
go pokarmu. Król zmartwiony był
jego przybyciem, a właściwie jego di
etą. Niechby sobie jaszczur pod jego
wzgórzem żył, ale bez zjadania córek
mieszkańców grodu! Smucił się król za
każdym razem, gdy poddani przycho
dzili skarżyć się na to, że ich kochane
córeczki zostały por wane. Było to dla
niego tym boleśniejsze, że sam miał
młodą córkę o niewinnym serduszku
i pięknych oczach.
Ogłosił więc król całemu światu, że
poszukuje rycerza, który pokona smo
ka. A za to odda worek pieniędzy i rękę
królewny*. Taka nagroda skusiła wielu
śmiałków, rycerzy w srebrnych zbro
jach, przygodnych łowców głów i tym
podobnych szaleńców twierdzących, że
potrafią machać mieczem. Niestety,
mało który wychodził z groty żywy.
A jeśli już się to udało, to ani zbroja na
nim nie zostawała, ani miecza w ręku
już nie miał. Czasem ręki też nie.
Patrzył na to smutny król, patrzył na
to zniecierpliwiony lud.
Pojawił się nawet pewien szewczyk,
który, idąc za przykładem niesionym
z dalekich krajów przez wieść gminną,
przygotował nadziewaną siarką owie
czkę, którą smokowi pod grotę pod
stawił. Niestety! Na nic się to nie zdało,
albowiem smok miał dobry węch, zwie
trzył podstęp i szewczyka. Z biednego
chłopaczka zostały jedynie drobne,
bielutkie kostki.
Zdawało się, że nie ma nadziei! Worek
złota zamienił się w trzy, ręka królewny
pozostała niezmieniona, król jednak
dodał do umowy małżonki dla wszyst
kich członków drużyny, mając nadzie
ję, że w końcu pojawi się jakaś grupa
najemników z doświadczeniem, goto
wa pokonać smoka.
Grupa najemników się nie stawiła, ale
pojawił się ON.
– Jam jest rycerz gotów do poświęceń! –
oznajmił od progu sali tronowej.
Król i królewna przywitali go serdecznie,
spisano umowę. Nikt nie wierzył w po
wodzenie eskapady, ale kiwano głowami
i uśmiechano się, gdy rycerz zapewniał,
że zakończy kłopoty z bestią. W końcu
pomarzyć dobra rzecz.
Rycerz poszedł więc do walki. I słuch
w królewskiej siedzibie o nim zaginął.
Pięknooka królewna wzdychała, wy
glądając przez okno swej sypialni i
po cichu tęskniąc za umięśnionym
przy
stojniakiem, jakim był dzielny
wybawca. Po cichu miała nadzieję, że
w końcu uda mu się pokonać smoka.
Każda panna w pewnym wieku marzy
o wyjściu za mąż za dzielnego prze
dstawiciela płci męskiej mogącego się
pochwalić jakimś bohaterskim czynem.
13