Bajka o Harcerce i Jeleniu
Polly
Wcale nie tak dawno temu, nie za
górami i nie za lasami, a na stacji
PKP na warszawskiej Pradze,
H
arcerka upolowała Jelenia*. Tak
się jakoś stało, że przyszedł, a ona
pozwoliła mu zostać.
Wyglądu Harcerki opisywać nie
trzeba, gdyż jest to dziewka ty
powa, jakich w bajkach wiele.
Ważnym jest dosyć, że prawdziwie
kochała czekoladę, a nienawidziła
rodzaju ludzkiego. Może właśnie
to spowodowało, że podczas swo
ich polowań zwróciła na niego
uwagę. Jelenia w kapeluszu – ćmił
śmierdzącego, dymiącego szlu
ga, który był przezeń sprytnie,
acz nieco dziwacznie i nie da
z
rnie przytrzymywany kopy kiem
t
przednim. Ona nie cierpiała ludzi,
a do zwierzątek ciągnęło ją dosyć
mocno**.
Żyło im się dobrze we dwójkę.
Szybko znaleźli wiele wspólnych
tematów rozmów.
I tu kończy się wstęp. Dalej będzie
już tylko rozwinięcie, albo iem
w
bajka ta nie będzie mieć pue
nty. Jedynie zakończenie otwa
r e, pozostawione w domyśle
t
czytelnikowi.
Jeleń był filozofem i to nie
małym. Zdarzało się, że całe
w c
ie zory spędzał na patrzeniu
w okno i snuciu dziwnych teorii
o wielości wszechświatów, fret
kach lub etim. Uwielbiał UFO,
Y
zja iska paranormalne i kur
w
czaki z KFC. Z powodu tych osta
tnich zabrał kiedyś Harcerkę do
tejże znakomitej restauracji na
romantyczną kolację. Pałaszując
przepyszne, panierowane udka,
jak dało się dostrzec, co i rusz
spoglądał na dekolt Harcerki,
który tego dnia był z jej strony
nieprzemyślany.
Harcerka, gdy to zauważyła,
zareagowała jak prawdziwa ko
bieta. Naburmuszyła się, nadęła
policzki
i
tonem
pewności
uświęconej oznajmiła:
– Jesteś ze mną tylko z je nego
d
powodu, prawda! No… Może
9