Potem śmiała się jeszcze bardziej.
A potem już wcale nie było jej do
śmiechu.
Jonnie nie bardzo orientował się
w mechanice tiktaktorów, ani
n w
a et, czym te tiktaktory są,
ale był geniuszem, jeśli chodzi
o zabawy z wymiarami. Zapewne
to był po ód otrzymania przez
w
niego duszy pośmiertnej. Miała
ona stanowić coś w rodzaju na
grody, albo żartu, nawet jeśli nie
była na zawsze. Takie dusze to
w ostateczności bezcenny towar
i trudno ocenić, czy akurat Jon
nie Rabtis zasłużył sobie na całą
wieczność w jednej z nich. Tym
czasem jednak ją miał i korzystał
z niej najlepiej, jak potrafił. To zna
czy zaspokajając swoją ciekawość.
Cofnął się swoim niematerialnym
– i o nie do końca określonym
statusie
ontologicznotempora
lnym – astralnym ciałem do dnia
swojej śmierci i, usadowiwszy
się o zestaw wymiarów wyżej od
O ryzoni, obserwował.
g
– A więc to tak – orzekł sam do
s
iebie.
Nie musiał nawet pytać, dlaczego.
Naturalna złośliwość stworów była
widoczna na pierwszy rzut oka,
choćby i nie do końca materialne
go, a on na dodatek o nich wiedział
i to wiedział przedśmiertnie, mimo
że absolutnie nie pamiętał skąd.
To było po prostu towarzyszące mu
od zawsze dziwne przeczucie, że
one go śledzą – niezbyt przyjemna
świadomość.
Przynajmniej tutaj – z całą jego
wiedzą i praktyczną możliwością
jej wykorzystania (o, jak materia
lne ciało ogranicza, o, jak zzielenie
liby z zazdrości jego profesorowie,
widząc go teraz, zresztą musi się
do nich udać, nie przepuści takiej
okazji, a tak w ogóle to skąd się
biorą O gryzonie, zastanowił
się) o tak, z taką mocą szanse się
wyrównywały. Szanse były po jego
stronie.
Nawet nie czuł, jak gryzonieje,
ale gryzoniał nieubłaganie. Jakie
szczęście, że baterie w duszy
wystarczyły tylko do przyszłej
środy, a ta hetera w kiosku uchu
r
za parę nowych paluszków żądała
pieniędzy, jakby zupełnie nie
dostrzegając, że on jest duszą
bezcielesną i takich aberracji
przy sobie nie zwyczajnie nosi.
Bezczelność! W każdym razie bate
rie się wyczerpały i ciało niemate
rialne wróciło do nadawcy. Jonnie
umarł już do końca, zostawiając
po sobie tylko trochę niechlujności
i niewielki nagrobek.
21