PROZA
Wszystkiemu winne były króliki
ginny358
I zobaczyłem jakby króliki o wielu
barwach, ale w zasadzie w kraciasty
deseń, tak jakby wirujące dookoła,
i rozległ się głos jakby wielkiego
l
epkiego kapania*
O gryzonie prześladowały go od za
wsze, od kiedy tylko pamiętał. Ale
dlaczego? Czy sobie na to zasłużył?
Oczywiście, że nie, nikt sobie nie
zasługuje, ten prosty i powszech
nie znany fakt nie przeszkadzał mu
jednak w zadawaniu sobie i nnym
i
odnośnego pytania.
– Dlaczego? Dlaczego one mnie
prześladują? – zapytał tego dnia.
– Och, zamknij się, Jonnie! Nikt cię
nie prześladuje – odparł jego inter
lokutor poirytowanym tonem.
Niewiele pomagało, że był on
żółwiem. Właściwie to nie po
magało ani trochę, a nawet można
powiedzieć, że w pewnym stopniu
przeszkadzało. Żółwie nie mówią.
To stanowiło kolejny o ód do
p w
zmartwienia.
– Tak, wmawiaj sobie – mruknął
pod nosem żółw, usłyszawszy
niepochlebną myśl Jonniego. –
Oczywiście, że żółwie nie mówią,
ty bęcwale – dodał już głośniej.
16
– I wcale mnie nie słyszysz! –
wrzasnął, jakby Jonnie uciekał
z pokoju, choć ten tylko z nie
pokojem spoglądał na zawie
rające niezwykle gada liwego żó
t
ł
wia errarium.
t
Chyba tiktakowało. Chłopaka nie
wiele mogło zdziwić, odkąd wszy
stkie komputery w ich biurze okry
ły się kokonami i przemorfowały
w wielkie ważkomotylosłonie,
niemniej schował się teraz za
solidną osłoną biurka, na wy
padek, gdyby terrarium zamierzało
wybuchnąć.
– Wszyscy w mojej rodzinie
mówili i to od małego, nie to, co
wy, ludzie. Słyszysz?! Wszystkie
żółwie w ojej rodzinie mówiły od
m
urodzenia! – mamrotał tymczasem
niczego niedostrzegający żółw.
Jonnie zastanowił się, czy gad,
którego wrzaski prawie zagłu
szały tiktakowanie terrarium, nie
jest ślepy.
– Właściwie to bardziej trajkotali,
niż mówili, ale to dro...
Terrarium wybuchło. Pokój wy
pełniła chmura ostrych odłam ów,
k
nagle jakby prawie za rzymując
t
się w czasie. onnie wychylił się
J