Kill The Fez! March 2014 | Page 16

PROZA Wszystkiemu winne były króliki ginny358 I zobaczyłem jakby króliki o wielu barwach, ale w zasadzie w kraciasty deseń, tak jakby wirujące dookoła, i rozległ się głos jakby wielkiego l ­ epkiego kapania* O gryzonie prześladowały go od za­ wsze, od kiedy tylko pamiętał. Ale dlaczego? Czy sobie na to zasłużył? Oczywiście, że nie, nikt sobie nie zasługuje, ten prosty i powszech­ nie znany fakt nie przeszkadzał mu jednak w zadawaniu sobie i ­ nnym i odnośnego pytania. – Dlaczego? Dlaczego one mnie prześladują? – zapytał tego dnia. – Och, zamknij się, Jonnie! Nikt cię nie prześladuje – odparł jego inter­ lokutor poirytowanym tonem. Niewiele pomagało, że był  on żółwiem. Właściwie to nie po­ magało ani trochę, a nawet można powiedzieć, że w pewnym stopniu przeszkadzało. Żółwie nie mówią. To stanowiło kolejny ­ o­ ód do p w zmartwienia. – Tak, wmawiaj sobie – mruknął pod nosem żółw, usłyszawszy niepochlebną myśl Jonniego. – Oczywiście, że żółwie nie mówią, ty bęcwale – dodał już głośniej. 16 – I  wcale mnie nie słyszysz! – wrzasnął, jakby Jonnie uciekał z  pokoju, choć ten tylko z nie­ pokojem spoglądał na  zawie­ rające niezwykle gada­ liwego  żó­ ­ t ł wia ­ errarium. t Chyba tiktakowało. Chłopaka nie­ wiele mogło zdziwić, odkąd wszy­ stkie komputery w ich biurze okry­ ły się kokonami i przemorfowały w  wielkie ważkomotylosłonie, niemniej schował się teraz za solidną osłoną biurka, na wy­ padek, gdyby terrarium zamierzało wybuchnąć. – Wszyscy w mojej rodzinie mówili i to od małego, nie to, co wy, ludzie. Słyszysz?! Wszystkie żółwie w ­ ojej rodzinie mówiły od m urodzenia! – mamrotał tymczasem niczego niedostrzegający żółw. Jonnie zastanowił się, czy gad, którego wrzaski prawie zagłu­ szały tiktakowanie terrarium, nie jest ślepy. – Właściwie to bardziej trajkotali, niż mówili, ale to dro... Terrarium wybuchło. Pokój wy­ pełniła chmura ostrych odłam­ ów, k nagle jakby prawie za­ rzymując t się w czasie. ­ onnie wychylił się J