Kill The Fez! January 2018 | Page 9

PROZA Podpisy pod obrazki Walter Kałuża W dzisiejszych czasach, w dobie postępują- niej, zaczął się zastanawiać, czy zjeść cej demokratyzacji procesów uczestniczenia w sztuce, pytania o rolę krytyka tejże wydają się bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcze- śniej. Obecnie uznanie (a co za tym idzie – poszanowanie opinii) przynosi nie erudycja, najlepiej potwierdzona tytułem naukowym i listą publikacji, ale atrakcyjna forma poda- wanych treści, najlepiej zwięzła, okraszona humorem, ironią i sarkazmem. Tak naprawdę jednak każdy może stanąć w szranki i walczyć o jak największą ilość komentarzy i polubień (tzw. „like’ów”)… Zapisz. Zamknij. Wyłącz komputer. Wstaw kubek do zlewu. Połóż się. Zaśnij. Dźwięk budzika, niemiły dla uszu prawie tak jak dźwięk wiertarki sąsiada, obwie- ścił godzinę 7:20. Stefan gestem umie- rającego z pragnienia wędrowca na pu- styni włączył drzemkę. A potem kolejną. O 8:10 nie mógł dłużej ignorować bu- dzika. Zwlókł się z łóżka i poczłapał pod prysznic. Wyszedłszy osiem minut póź- śniadanie, czy zamiast tego przejrzeć pisany w środku nocy wstęp do arty- kułu o roli tradycyjnej krytyki w epoce internetu. Zwyciężył kompromis: zamiast śniadania zaparzył kawę i usiadł do kom- putera. Temat Stefanowi nie podchodził (co zro- bić, promotorowi, którego mentalność z zacięciem godnym lepszej sprawy tkwiła dwie epoki wcześniej, się nie od- mawia), zamiast pisania chętniej posłu- chałby podcastu o serialach. Mimo to ze wstępu był zadowolony – prowokował do dalszych przemyśleń, choć Stefan nie był jeszcze całkiem pewien, jakie to będą przemyślenia, ani do jakich dojdzie konkluzji. Ale to nic, zostało jeszcze parę dni, a tymczasem zaraz trzeba jechać do pracy… 8:43 na zegarku oznaczała, że nie zaraz, tylko pięć minut temu. Szybkie wejście na mejla, z konferencji dalej nie napisali, czy abstrakt przyjęty. Ostatni łyk kawy, trampki, kurtka, klucze. Szalik. 9