PROZA
Drzwi otworzyły się i do magazynu zaj-
rzał Jurek.
– Stefan, jesteś tu? Przygotowałeś pod…
– zobaczył ciało pokryte warstwą szlamu
i wybiegł.
Wrócił po chwili, wraz z nim konserwa-
torzy i dyrektorka. Zgromadzili się nad
zwłokami.
– Chryste…! Co się z nim stało?
– Skąd tu to błoto?
– Udusił się nim chyba.
Jurek podniósł leżący obok plik kartek,
tylko nieznacznie ubrudzonych.
– Ale podpisy przygotował.
16
Drzwi były ciężkie, jakby ze spiżu, choć
jednocześnie wywoływały ocierające
się o pewność wrażenie, że materiał,
z którego powstały, był dużo starszy i nie
pochodził wcale z Ziemi. Stefan zatrzy-
mał się przed nimi. Na myśl o tym, co
czeka go po drugiej stronie, drętwiały
mu palce, a w brzuchu czuł łaskotliwą
lekkość – choć nie posiadał już ani pal-
ców, ani brzucha.