PROZA
Początkowo Stefan czuł się rozczarowa-
ny; liczył na wyjaśnienia, a nie dodatko-
we zagadki (i to namawianie do ukrycia,
może nawet zniszczenia obrazów – nie-
co pretensjonalne; za kogo ten gość się
uważa?). Później poczuł wdzięczność:
oczywiście, że Siekierski nie chce ogra-
niczać interpretacji i zdradzać wszyst-
kich swoich tajemnic. Dlatego podsunął
tylko wskazówkę. W ten sposób Stefan
nadal musi wykonać całą pracę sam.
Zapisał treść e-maila w swoim notatniku
i poszedł do magazynu.
tu, w którym podświadomość przeję-
ła stery nad rękoma i oczami, ani kiedy
układ blasków i cieni na obrazie zaczął
się zmieniać raz za razem, w miarę, jak
sylwetka majacząca w tle zaczęła się
zbliżać, wywołując wibracje rozbrzmie-
wające tuż poniżej progu słyszalności.
Stefan tworzył. Jego świadomość, nie-
mal oderwana od ciała, z narastającym
poczuciem tryumfu komponowała za-
kończenie przygotowywanego artykułu:
W świecie, w którym ludzie wzbraniają się
przed autentycznym i szczerym przeżywaniem
sztuki, degradując ją jednocześnie do roli roz-
Ustawił wszystkie obrazy w szeregu,
przysunął krzesło, usiadł z notatnikiem
i długopisem. Spojrzał na zanotowane
zdania. I na obraz przed sobą. Na chwilę
zamknął oczy i znów je otworzył, po-
zwolił, by wypełnił go ten specyficzny
spokój, wrażenie zawieszenia i lekkości,
które poczuł, patrząc na obrazy po raz
pierwszy („to na pewno ten zielony, zie-
lony relaksuje”, pomyślał). Zaczął pisać,
powoli, ale z coraz większą łatwością,
jakby słowa same zaczęły przeskaki-
wać na papier po tym, jak pierwszych
kilka bezlitośnie nań wykopał. Czysta
radość tworzenia. Nie zauważył momen-
rywki, wszystkie zadania krytyka sprowadzają
się do jednego: na przekór innym przeżywać
sztukę, dawać świadectwo jej realności i au-
tentyczności i pokazywać, w jak różnorodny
sposób może wpływać na życie człowieka.
Świadomość wróciła na swoje miejsce.
Stefan spojrzał na ostatnią zapisaną kart-
kę, gdzie – powtórzona raz za razem –
widniała tylko jedna fraza. Usta poruszy-
ły się powoli, jakby przebrnięcie przez
splątane głoski sprawiało im trudność…
C… thu… lhu… fhta… gn… a potem – kie-
dy podniósł wzrok i zobaczył, co wyszło
z obrazu – otworzyły się do krzyku, który
nigdy nie nadszedł.
15