… przy jednoczesnym upadku krytyka sztuki jako autorytetu, do łask powrócił autor dzieła – teraz to od niego, za pośrednictwem wywiadów i różnych form komunikacji internetowej, znów, tak jak dawniej, oczekuje się interpretacji i wykładni znaczenia tekstu, czy to będzie powieść, film, czy obraz.
Obrazy to okna, przez które może sięgnąć z samego dna, gdzie leży uwięziony, i pochłonąć Twoją duszę. Najlepiej zamknąć je na zawsze i zabić deskami.
PROZA
skim, wykładowcą z czasów studenckich. Przemykał po nim wzrokiem, aż natrafił na fragment:
… przy jednoczesnym upadku krytyka sztuki jako autorytetu, do łask powrócił autor dzieła – teraz to od niego, za pośrednictwem wywiadów i różnych form komunikacji internetowej, znów, tak jak dawniej, oczekuje się interpretacji i wykładni znaczenia tekstu, czy to będzie powieść, film, czy obraz.
Eureka – autor! Dlaczego nie zapytać go o komentarz, albo chociaż wskazówkę? Siekierski unikał co prawda kontaktów z mediami, ale może nieoficjalnie podsunie słówko lub dwa, jakiś termin mniej wyświechtany niż inne, który gładko jak klucz w dobrze naoliwionym zamku otworzy lśniące wrota błyskotliwej interpretacji. Stefan wyciągnął komórkę i wyszukał numer Magdy. Dwa smsy później miał już namiary na przedstawicielkę galerii, która pośredniczyła w zdobyciu prac Siekierskiego. Był nieco rozczarowany; łudził się, że będzie mógł od razu zadzwonić do malarza. Ale lepsze to niż nic. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie lepiej napisać mejla, godziny otwarcia już minęły. Jednak czas na takt i uprzejmość minął, pozostał wiszący nad głową termin. Zadzwonił. Po dłuższej rozmowie, pełnej uprzejmości z dodatkiem pochlebstwa i uporu, kobieta przyznała, że Siekierski niechętnie wypowiada się w mediach, ale być może nie będzie miał nic przeciwko rozmowie nieoficjalnej. „ Niech pan próbuje” – powiedziała, podyktowawszy Stefanowi adres e-mail. Po kolejnej dawce uprzejmości, tym razem zaaplikowanej Siekierskiemu w formie pisemnej, pozostało już tylko czekać na odpowiedź, jednak Stefan już teraz czuł się lekki jak skowronek. Oczywiście dostanie odpowiedź, czemu miałby nie dostać? Zapłacił za kawę i lekkim krokiem ruszył do domu.
Odpowiedź nadeszła w poniedziałek – dwa dni przed wystawą, kiedy Stefan miał skończyć swoje opisy, i kiedy na nowo pogrążył się w rozpaczy. Zawierała tylko dwa zdania:
Obrazy to okna, przez które może sięgnąć z samego dna, gdzie leży uwięziony, i pochłonąć Twoją duszę. Najlepiej zamknąć je na zawsze i zabić deskami.