PROZA
do pobrania próbek, gdy nagle kątem
soczewki ujrzała małą smugę światła.
Ktoś tu jest!
Niestety nie zdołała zobaczyć tej
istoty wyraźnie, jedyne, co dostrze
gła, to jej niewielkie rozmiary. Kiero
wana odwiecznym instynktem swojej
rasy rzuciła się w pogoń, lecz ścigane
stworzenie było godnym oponentem.
Żyjątko kluczyło bezustannie między
pokrytymi dziwaczną breją drzewami
i groźną przyściółkową mgłą, niekiedy,
zdaje się, unikając niechybnej śmierci
tylko o milimetry. Łowczyni z nieja
kim trudem dotrzymywała mu kroku,
nie śpieszyła się jednak przesadnie.
W ciągu paru minut zdążyła pobrać
trochę – niepewnych wprawdzie, ale
zawsze – danych, w oddali słyszała też
triumfalne okrzyki swoich pobratym
ców, którzy najwyraźniej złapali już
swoją zdobycz. Jej celem była jednak
przede wszystkim wiedza, zależało jej
także, by nie uszkodzić tej niewinnej
i najwyraźniej całkowicie bezbron
nej istotki. Biegła, lecz zastanawiała
się cały czas nad danymi. To przecież
niemożliwe! Biologia tego drobne
go zwierzątka, teraz już widocznego
i o
ciupinkę podobnego do typowego
26
głapozurka za wyjątkiem masywnych
uszu, była dla niej całkowitą tajemni
cą. Wszelkie skojarzenia nie oddawały
istoty rzeczy, a wręcz jeszcze bardziej
pogłębiały jej konfuzję. Kolejne dane
przeczyły logice i jej wiedzy.
Co to jest?
Zdecydowała nie przedłużać już tej
męczącej gonitwy. Zebrała siły i jed
nym skokiem dopadła żyjątka i już
chwytała go w swoje mackoczułki, gdy
nagle przez jej ciało przeszedł potęż
ny dreszcz, który niemal całkowicie ją
sparaliżował. Nie miał on jednak cech
nieprzyjemności, wręcz przeciwnie
– nasza Łowczyni czuła się najlepiej
w s woim krótkim życiu. To było jak epi
fania, choć ona oczywiście nie użyłaby
tego słowa. Nagle wszystko zdawało
się być kompletne i na swoim miejscu,
tak jakby znalazła coś, z czego istnie
nia sprawy sobie jak dotąd nie zdawa
ła, a jednak było jej bardzo potrzebne,
bo wreszcie ją prawdziwie i całkowi
cie określało. Rozbłysła w zdumieniu
wszystkimi fasetkami swych oczu. Ży
jątko, wyczuwając Swojego, przysunę
ło się do jej szyi i zaczęło wtulać się
w brodę Łowczyni, wreszcie spokojne
i również szczęśliwe.