Kill The Fez! April 2017 | Page 26

PROZA do pobrania próbek, gdy nagle kątem soczewki ujrzała małą smugę światła. Ktoś tu jest! Niestety nie zdołała zobaczyć tej istoty wyraźnie, jedyne, co dostrze­ gła, to jej niewielkie rozmiary. Kiero­ wana odwiecznym instynktem swojej rasy rzuciła się w pogoń, lecz ścigane stworzenie było godnym oponentem. Żyjątko kluczyło bezustannie między pokrytymi dziwaczną breją drzewami i groźną przyściółkową mgłą, niekiedy, zdaje się, unikając niechybnej śmierci tylko o milimetry. Łowczyni z nieja­ kim trudem dotrzymywała mu kroku, nie śpieszyła się jednak przesadnie. W ciągu paru minut zdążyła pobrać trochę – niepewnych wprawdzie, ale zawsze – danych, w oddali słyszała też triumfalne okrzyki swoich pobratym­ ców, którzy najwyraźniej złapali już swoją zdobycz. Jej celem była jednak przede wszystkim wiedza, zależało jej także, by nie uszkodzić tej niewinnej i najwyraźniej całkowicie bezbron­ nej istotki. Biegła, lecz zastanawiała się cały czas nad danymi. To przecież niemożliwe! Biologia tego drobne­ go zwierzątka, teraz już widocznego i o ciupinkę podobnego do typowego 26 głapozurka za wyjątkiem masywnych uszu, była dla niej całkowitą tajemni­ cą. Wszelkie skojarzenia nie oddawały istoty rzeczy, a wręcz jeszcze bardziej pogłębiały jej konfuzję. Kolejne dane przeczyły logice i jej wiedzy. Co to jest? Zdecydowała nie przedłużać już tej męczącej gonitwy. Zebrała siły i jed­ nym skokiem dopadła żyjątka i już chwytała go w swoje mackoczułki, gdy nagle przez jej ciało przeszedł potęż­ ny dreszcz, który niemal całkowicie ją sparaliżował. Nie miał on jednak cech nieprzyjemności, wręcz przeciwnie – nasza Łowczyni czuła się najlepiej w s   woim krótkim życiu. To było jak epi­ fania, choć ona oczywiście nie użyłaby tego słowa. Nagle wszystko zdawało się być kompletne i na swoim miejscu, tak jakby znalazła coś, z czego istnie­ nia sprawy sobie jak dotąd nie zdawa­ ła, a jednak było jej bardzo potrzebne, bo wreszcie ją prawdziwie i całkowi­ cie określało. Rozbłysła w zdumieniu wszystkimi fasetkami swych oczu. Ży­ jątko, wyczuwając Swojego, przysunę­ ło się do jej szyi i zaczęło wtulać się w brodę Łowczyni, wreszcie spokojne i również szczęśliwe.