PROZA
W tym momencie, na przekór wszyst
kim mądrym ekspertom z telewizji
i k u powszechnemu zgorszeniu, zdjęła
skórę i, rozwinąwszy błoniaste skrzy
dła, wzbiła się w powietrze, ciesząc się
radością gadziego ciała.
A namalowane smoki w przepełnionej
znaczeniami ciszy pracowni szczerzy
ły tylko zębate paszcze.
Jednak kryształową czarę goryczy
przelała jakaś kobieta, pokazująca jej
nową sukienkę, utkaną z mgły „w takie
śmieszne smocze wzorki”:
– Zobacz, od razu chce się śmiać, jak
się na nie patrzy!
13