k a j e c i k t e m a t n u m e r u
Za pa ch y Gl os zp u
Z Julią Bobe r rozm awia
Toma sz Chad y
kl asa II B gimn az jum
Aktualnie zajmuje się śpiewem profesjonalnie. Uczęszcza
do studium wokalnego i występuje na Open Mic’ach i przy
różnych innych okazjach. Śpiew jest jej radością a dźwięk
pomostem ze światem, łącznikiem z innymi ludźmi – czymś
bardzo ważnym.
Czy wchodząc do tej szkoły, ma Pani jakieś wspomnienia?
Mam dużo wspomnień, takich szczególnych, głębokich, chociażby
sam zapach szkoły dużo mi przypomina, nawet nie jestem w stanie
powiedzieć, co, ale gdzieś to tak we mnie drzemie. Wspomnienia
są i dobre i te przykre. Teraz tak z perspektywy czasu, patrząc na to,
cieszę się, że już to mam za sobą. Ale było warto, coś z tego wynio-
słam. Ta nauka przemieniała mnie jako człowieka.
Dla Czytelników nie jest jasne, dlaczego rozmawiamy
o zapachach, a nie o wyglądzie tego budynku. Więc dodam,
że jest Pani osobą niewidomą. Czy wyczuwa Pani teraz, po
tylu latach, jakieś nowe zapachy?
Obiad, wtedy nie było obiadu. Za moich czasów był jedynie
automat. Trudno powiedzieć, w końcu to ludzie się zmieniają,
różni ludzie wchodzą, więc te zapachy się zmieniają.
Jakich miała Pani przyjaciół?
Skończyłam liceum w 2005, z przyjaciółmi było tak, że łatwiej
znajdowałam ich wśród gimnazjalistów i nauczycieli, sióstr, niż
rówieśników. Bardzo miło to się teraz wspomina.
W jaki sposób robiła Pani notatki?
Miałam taki specjalny mini-komputerek, pisałam Brailem. Miał
taki ekran, czyli taką listwę brajlowską i tam wszystko wychodziło
w postaci kropek, ja to mogłam odczytać, nauczyciele tego nie
widzieli. Dlatego zaliczenia odbywały się w większości ustnie. Prace
klasowe pisałam na komputerze normalnym, ponieważ miałam
oprogramowanie, które odczytywało te wszystkie okna. Przekazy-
wałam je nauczycielom, jeszcze na dyskietkach albo drukując.
Ciekawią mnie jeszcze podręczniki. Były pisane Brailem?
Nie, było to bardzo trudne, aby zrobić taką książkę i praca
i koszty, więc nie. Były na starym programie. Po prostu mi czy-
tano, jedynie od angielskiego miałam przepisany.
Czy pisała Pani teksty do „Kajecika”?
A notatki? Z jakich materiałów uczyła się Pani w domu?
To były pliki, zabierałam je do domu. Przerzucałam je do kom-
putera, co prawda było trochę z tym roboty, ale miałam dużo
pomocy ze strony rodziców. Książki były mi czytane albo
mogłam je skanować. Teraz książki czytam, chociaż teraz
raczej więcej słucham niż czytam.
Tak, zdarzyło się coś napisać do „Kajecika”, czy jakiś wiersz czy
coś innego. Pisałam trochę do kroniki szkolnej o rekolekcjach.
„Oczami duszy” – taki miał tytuł ten reportaż do kroniki.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
k a j e c i k
15