ku wielkiej uciesze dzieci.
S TOLICA I WIEŚ
Szkoła nasza w ciągu pierwszego dziesięciolecia dwukrotnie nawiązywała kontakt ze wsią. W
roku 1948 i 1952. Do pierwszej miejscowości, której nazwy nie pamiętam pojechaliśmy wraz
z ekipą robotników jednego zakładu pracy na Targówku i ekipą lekarską. Dzieci było tyle, ile
można było zabrać na jeden ciężarowy samochód. Na drugim samochodzie jechali robotnicy i
lekarze. Dzieci z Warszawy jechały z piosenką warszawską i podarunkami do dzieci
wiejskich. Dorośli – z radą, pomocą i opieką lekarską. W szkole nie zastaliśmy nikogo z
nauczycieli, chociaż zawiadamiałam, że przyjeżdżamy (była niedziela). Same dzieci zbiegły
się do nas gromadką, zwołując jedni drugich. Nasi koledzy zorganizowali dzieciom rozgrywki
w „Dwa ognie” i „Siatkówkę”. Dzieci miejscowe otrzymały od naszych w podarunku dwie
piłki i siatkę i zaprzyjaźniły się ze sobą bez współudziału miejscowych wychowawców. A
jakiż był wzruszający widok, gdy powiadomiona wieś schodziła się do lekarzy. Przede
wszystkim matki z dziećmi na rękach i prowadzonymi za rękę, starzy wsparci na barkach lub
kijach, kulejący, kaszlący i płaczący szli z wiarą po pomoc, po ulgę dla siebie lub tych, którzy
już przyjść nie mogli. W jednym takim wypadku lekarz odwiedził chorego. Uśmiechnięte
życzliwie twarze lekarzy i pielęgniarek musiały zyskać sobie zaufanie wsi tak jak my
sympatię dzieci. Dzieci nasze zrozumiały jak wygląda współpraca miasta ze wsią i
zrozumiały cel tej współpracy.
Dzieci z Warszawy i dzieci ze Stoczka
na wspólnej zabawie w lesie.
Wspólna fotografia obu szkół
na pamiątkę zaprzyjaźnienia się.
49